Koncelebra wiersza
Na snu przedmieściach zakwitają wiersze,
te bez tytułu – ciche i bezsłowne.
Są o miłości, ale już nie pierwszej,
lecz o tej, która zapomniała o mnie.
W krużgankach oczu pachnie wciąż radością,
choć na policzkach pochmurność się ściele.
Rozum próbuje chwilę na pół rozciąć,
by nie czuć bólu, który krąży w ciele
A kiedy myśli zasmuceniem płoną,
dusza otwiera kolejnym rozdziałem,
nowy dzień życia – nadziei zieloność –
i przepadają odtrącone żale.
Być może pamięć będzie jeszcze długo
wspominać rzewnie rozedrgane serce,
to jednak szczęście wstrząśnięte łzy strugą,
rozjaśni uśmiech i niebiańską przestrzeń.
Kasia Dominik
te bez tytułu – ciche i bezsłowne.
Są o miłości, ale już nie pierwszej,
lecz o tej, która zapomniała o mnie.
W krużgankach oczu pachnie wciąż radością,
choć na policzkach pochmurność się ściele.
Rozum próbuje chwilę na pół rozciąć,
by nie czuć bólu, który krąży w ciele
A kiedy myśli zasmuceniem płoną,
dusza otwiera kolejnym rozdziałem,
nowy dzień życia – nadziei zieloność –
i przepadają odtrącone żale.
Być może pamięć będzie jeszcze długo
wspominać rzewnie rozedrgane serce,
to jednak szczęście wstrząśnięte łzy strugą,
rozjaśni uśmiech i niebiańską przestrzeń.
Kasia Dominik
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena