Gdy rodzi się sonet francuski
Okraszam wiersze słów potęgą wielką,
natchnioną myślą zrodzoną w ciemności.
Szczyptą zadumy i snem o przyszłości,
namaszczam sonet pachnący maciejką.
Na skraju kartki bywam czarodziejką,
zamysłem Boga, który w sercu gości.
Pragnę, by dusza tkwiąca w samotności,
stała się smutku róż wonnością wszelką.
Na pergaminie nocnego cierpienia,
tam, gdzie źrenica człowieka nie sięga,
przed majestatem zstępującym z nieba,
dozgonną wierność poezji przysięgam.
Głosem wewnętrznym zaklinam godzinę,
ufna, że wierszem nigdy nie przeminę.
Kasia Dominik
natchnioną myślą zrodzoną w ciemności.
Szczyptą zadumy i snem o przyszłości,
namaszczam sonet pachnący maciejką.
Na skraju kartki bywam czarodziejką,
zamysłem Boga, który w sercu gości.
Pragnę, by dusza tkwiąca w samotności,
stała się smutku róż wonnością wszelką.
Na pergaminie nocnego cierpienia,
tam, gdzie źrenica człowieka nie sięga,
przed majestatem zstępującym z nieba,
dozgonną wierność poezji przysięgam.
Głosem wewnętrznym zaklinam godzinę,
ufna, że wierszem nigdy nie przeminę.
Kasia Dominik
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena