Sto róż

5.0/5 | 5


Z Rosji wyjeżdżam pociągiem – do Polski wjeżdżam boso.

Mam chwilę i wieczność by nasycić drogi
posiłkiem z łzy czystej w jutrze spojrzenia.

Credo zaciąga się alternatywą
Ukraina płacze – mamy zatrute języki.
Mamy czarne ziemie,
mamy ton pokerowej przeszłości,
mamy sandały ze śniegu
i ognie sztuczne wyplute ignorancją uniesienia brwi

(w którym zderzenie nie powoduje ran, a tylko blizny).
Mamy święte miejsca zaprzeczenia snu
i tutejszy rokosz w postaci chleba,
mamy to: zdziczałe serce na granicy horyzontu poety
innych grzechów pełni i tych samych cnót nowiu

odkrywając Dziesięć Przykazań
w muzeum dzieciństwa?



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: