Ballada o braku rajstop | version: 6.05.2015 15:04
ruszyła babcia z rana
pomodlić się jak trzeba
odświętnie przyodziana
(a świt zza węgła ziewa)
babcine łydki gołe
owiewa rzeźki chłód
a ona mknąc przez pole
modlitwy śpiewa z nut
podąża chwacko rowem
i nuci święte pieśni
naokół stonek mrowie
(że w głowie się nie mieści!)
dla babci taki spacer
to pikuś tudzież pryszcz
i tylko zimno w nogi
(nie lubią babcie bryz!)
a wietrzyk się narowi
jak klaczka do ogiera
nakryciem targa głowy
płaszczykiem poniewiera
podwiewa sukni rąbek
smagając łydki wzdłuż
więc babcia klnie na ziąbek
aż się podrywa kurz!
dzień w trawach się rozściela
w przestworzach mknie skowronek
wiatr wiucha po piszczelach
aż łzy się cisną słone
to nie jest już zefirek
to orkan albo szkwał!
zawieje i przyszpili
jak będzie wiał i wiał
już wzbił się dziki tajfun
i wciska dmuch pod kieckę
nie uda się bez rajtuz
pokonać sił zdradzieckich
targają babcią furie
i dłoń się ściska w pięść
jak powiew mocniej hulnie
na łydkach wzejdzie sierść!
morałów pleść nie warto
tu na nic czcze nagany
zakładaj ciepłe palto
rajstopy i barchany
szczególnie gdyś niemłoda
(proszę ja ciebie mać)
wiatr się lubuje w szkodach
u nieodzianych babć!
RC 5.05.2015
pomodlić się jak trzeba
odświętnie przyodziana
(a świt zza węgła ziewa)
babcine łydki gołe
owiewa rzeźki chłód
a ona mknąc przez pole
modlitwy śpiewa z nut
podąża chwacko rowem
i nuci święte pieśni
naokół stonek mrowie
(że w głowie się nie mieści!)
dla babci taki spacer
to pikuś tudzież pryszcz
i tylko zimno w nogi
(nie lubią babcie bryz!)
a wietrzyk się narowi
jak klaczka do ogiera
nakryciem targa głowy
płaszczykiem poniewiera
podwiewa sukni rąbek
smagając łydki wzdłuż
więc babcia klnie na ziąbek
aż się podrywa kurz!
dzień w trawach się rozściela
w przestworzach mknie skowronek
wiatr wiucha po piszczelach
aż łzy się cisną słone
to nie jest już zefirek
to orkan albo szkwał!
zawieje i przyszpili
jak będzie wiał i wiał
już wzbił się dziki tajfun
i wciska dmuch pod kieckę
nie uda się bez rajtuz
pokonać sił zdradzieckich
targają babcią furie
i dłoń się ściska w pięść
jak powiew mocniej hulnie
na łydkach wzejdzie sierść!
morałów pleść nie warto
tu na nic czcze nagany
zakładaj ciepłe palto
rajstopy i barchany
szczególnie gdyś niemłoda
(proszę ja ciebie mać)
wiatr się lubuje w szkodach
u nieodzianych babć!
RC 5.05.2015
My rating
My rating
My rating
My rating
@ Zwyczajna
Bardzo, bardzo dziękuję. Takie tam głupotki :))))Pozdrawiam serdecznie :))))
@ Marek Porąbka
Marku, bardzo Ci dziękuję. Naprawdę cieszę się, że Ci się moja pisanina podoba.Pozdrawiam Cię serdecznie :)
My rating
...
Tylko z wyjątkowym postrzeganiem świata można napisać tak fenomenalny wiersz o rajstopach, a raczej ich braku ;)Świetny.
A komentarz Przemysława, równie zachwycający!
Moja ocena
Czytając taki wierszmówię do siebie
coś zrób
Po raz kolejny
dywanem się ścielę
Płasko, u Twoich stóp.
Osobny dywanik dla Przemka.
My rating
My rating
@ Renata Cygan
Ja nie wyłapuję chochlików - to one mnie "atakują":). Pozdrawiam:).@ Agnieszka Smugła
Dziękuję za "wyłapanie" chochlika :)Pozdrawiam serdecznie :)))
Pozwolę sobie
zgłosić słówko do poprawki tą drogą, bo chyba opcja "poczta" się nie sprawdza:). "Rześki" - szósty wers. Tak już mam, że mi te "chochliki" najbardziej w fajnych wierszach przeszkadzają:). Pozdrawiam.My rating
My rating
@ Przemysław Wróblewski
Przemku - super!Uśmiałam się. (Zawsze był z nas dobry duecik :))))
Pozdrowionka :)
Moja ocena
niech będzie jednak morałbo morał zawsze w cenie
choć babcię wiatr zaorał
od stóp po uzębienie
czy lato to czy zima
raj stopom swoim rób
bo kiedy rajstop ni ma
zostaje piekło stóp