odbicie
nie każde wspomnienie
musi mieć sens
niektóre po prostu
unoszą się jak kurz
na promieniu światła
są
ale nie obciążają
nie domagają się uwagi
ani morału
są jak gest
który nie miał znaczenia
a jednak gdzieś zapisał się w skórze
może właśnie w tym
tkwi ich upór
że nic nie znacząc
przypominają
że coś było
musi mieć sens
niektóre po prostu
unoszą się jak kurz
na promieniu światła
są
ale nie obciążają
nie domagają się uwagi
ani morału
są jak gest
który nie miał znaczenia
a jednak gdzieś zapisał się w skórze
może właśnie w tym
tkwi ich upór
że nic nie znacząc
przypominają
że coś było

My rating
My rating
My rating
My rating
@ Yvonne Maria Matelska
Przewidywania to proces myślowy.To nie mózg filtruje tylko twór siatkowaty - organ nad rdzeniem, cenzor postrzegania.
Zanim do mózgu dojdzie bodziec, obejrzy go twór siatkowaty.
Dosyć pierwotny twór, bo nisko jest ewolucyjnie. Nad rdzeniem, pod mózgiem.
Może dlatego boimy się węży, choć w naszej szerokości geograficznej są rzadkością, ale twór siatkowaty zachował ich obraz.
@ B. Niewiadomski
Bardzo trafne porównanie z żelazkiem i drzwiami – faktycznie nasz mózg działa jak sprytny filtr, ale czasem ten „automat” potrafi nas nieźle wyprowadzić w pole. Twój przykład z wypadkiem świetnie pokazuje, jak przewidywania mogą wziąć górę nad realnym bodźcem. To trochę przerażające, ale i fascynujące, jak działa ten mechanizm.My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
!
Znaczą wg mnie, co nie oznacza automatycznie, że do tego dojdziemy.To jak niepokój o niewyłączone żelazko, czy niezamknięte drzwi.
W sensie neurologicznym to prawdopodobnie utrwalony sygnał z tworu siatkowatego, którego głównym zadaniem jest odrzucanie stałych bodźców aby nie obciążać mózgu, bo bez tego filtra nie bylibyśmy się w stanie wyżywić przy takim jego obciążeniu. To dlatego nie czujemy zapachu własnego mieszkania, nie słyszymy hałasów typowych dla miejsca zamieszkania a czasami mamy wypadki spowodowane rutyną, czyli odrzucaniem bodźców, które toczą się do pewnego momentu rutynowo, ale później się zmieniają.
Sam miałem taki wypadek - wyjeżdżałem z podporządkowanej i uderzyłem w samochód, który skręcał z głównej w moją stronę. Długo nad tym myślałem, dlaczego go nie widziałem, aż zrozumiałem - to twór siatkowaty go pominął, bo prowadząca nie włączyła kierunkowskazu i twór uznał, że pojedzie prosto. Oszacował czas przejazdu i pozwolił mi ruszyć usuwając przeszkody. A tu trach!
My rating