W moim przypadku było troszkę inaczej,ja swiadomie sama chciałam spotkać się ze śmiercia..... może bedziecie uważać to za głupie i powiecie "ale z niej tchórz " ale to co przeżyłam uswiadomiło mi jak bardzo my,ludzie nie szanujemy tego co moja przedmówczyni nazwała darem ... niestety łatwo jest unicestwić ten dar,człowiek jest sam w sobie słaby i bardzo podatny na autodestrukcje ...
Jeszcze nikt się tutaj nie wypowiedział, ja wczoraj nie spałam całą noc i myślałam dużo na temat śmierci. O 3 w nocy mnie oświeciło. Od wielu lat choruję, od wielu lat czuję się tak podle, że wydaje mi się, że może lepiej byłoby już zejść z tego świata. Na koniec listopada lekarz mi powiedział, że nie dożyję do stycznia. Zostały mi 3 dni. Kiedyś myślałam, że mam wiele do zrobienia, że mam po co żyć, a wczoraj byłam wściekła bo lekarz chyba mnie okłamał, bo nic nie zapowiada tego bym umarła w ciągu tych 3 dni. Jeśli ktoś by mi się zapytał: co lepsze- życie, czy śmierć? Pewnie powiedziałabym, że śmierć, ale prawda jest taka, że choćby człowiek nie wiadomo jak miał dosyć tej codziennej męki to i tak jest w nim iskierka życia, która się tli i daje nadzieję, bo skoro nie może być gorzej, to może być już tylko lepiej. Wnioski- każdy choćby nie wiem jak bardzo był nieszczęśliwy to i tak wybierze życie, bo to jest dar. Życie jest cudem i wczoraj po walce myśli uświadomiłam sobie, że mimo wszystko warto walczyć choćby po to by zrobić lekarzowi na przekór i przeżyć niejeden styczeń ;)
hmmm kiedyś wybrałam ...
W moim przypadku było troszkę inaczej,ja swiadomie sama chciałam spotkać się ze śmiercia..... może bedziecie uważać to za głupie i powiecie "ale z niej tchórz " ale to co przeżyłam uswiadomiło mi jak bardzo my,ludzie nie szanujemy tego co moja przedmówczyni nazwała darem ... niestety łatwo jest unicestwić ten dar,człowiek jest sam w sobie słaby i bardzo podatny na autodestrukcje ...Życie czy śmierć?
Jeszcze nikt się tutaj nie wypowiedział, ja wczoraj nie spałam całą noc i myślałam dużo na temat śmierci. O 3 w nocy mnie oświeciło. Od wielu lat choruję, od wielu lat czuję się tak podle, że wydaje mi się, że może lepiej byłoby już zejść z tego świata. Na koniec listopada lekarz mi powiedział, że nie dożyję do stycznia. Zostały mi 3 dni. Kiedyś myślałam, że mam wiele do zrobienia, że mam po co żyć, a wczoraj byłam wściekła bo lekarz chyba mnie okłamał, bo nic nie zapowiada tego bym umarła w ciągu tych 3 dni. Jeśli ktoś by mi się zapytał: co lepsze- życie, czy śmierć? Pewnie powiedziałabym, że śmierć, ale prawda jest taka, że choćby człowiek nie wiadomo jak miał dosyć tej codziennej męki to i tak jest w nim iskierka życia, która się tli i daje nadzieję, bo skoro nie może być gorzej, to może być już tylko lepiej. Wnioski- każdy choćby nie wiem jak bardzo był nieszczęśliwy to i tak wybierze życie, bo to jest dar. Życie jest cudem i wczoraj po walce myśli uświadomiłam sobie, że mimo wszystko warto walczyć choćby po to by zrobić lekarzowi na przekór i przeżyć niejeden styczeń ;)