Targ rybny w Himalajach

auteur:  Kandr
5.0/5 | 5


Gdzieś między wierszem
a porzekadłem,
wysoko w chmurach,
na słów ziemi niczyjej
nieugrzęźniętej w bzdurach,
stało ongiś schronisko,
które witało poetów i bajarzy
strzechą pochyloną nisko
i szerokim rozwarciem ościeży

Spotkali się tam kiedyś,
przy kominku i wspólnym stole,
bajarz z poetą
Poeta, ceniąc tę piękną chwilę,
zamówił himalajską solę w rosole
a bajarz wypuściwszy powietrze
rzekł - mam nadciśnienie, nie solę
- więc wpieprzę wieprza z pieprzem

Poem versions


 
commentaires


mes votes

mes votes:  

mes votes

mes votes:  

mes votes

mes votes:  

mes votes

mes votes:  

mes votes

mes votes: