Nazajutrz oddechu
Kiedy w konwulsjach życie w sen umyka,
wszystko co było, już się nie wydarzy.
Dawne wspomnienie melancholią świta
na ludzkiej twarzy.
Młodzieńcze lata nigdy nie powrócą –
są nie do przejścia, jak mosty spalone.
Milczące oczy gasną wczesną nocą,
gdy zimne dłonie.
Czas nieugięty w sercu dogorywa
smakiem koszteli z wiosennego drzewa.
I nawet srebrna księżyca cięciwa
dni nie zachowa.
Lecz ziemska droga pokorą osnuta,
w modlitwie znajdzie duszy ukojenie,
kiedy nazajutrz sumienia pokuta
zalśni promieniem.
Kasia Dominik
wszystko co było, już się nie wydarzy.
Dawne wspomnienie melancholią świta
na ludzkiej twarzy.
Młodzieńcze lata nigdy nie powrócą –
są nie do przejścia, jak mosty spalone.
Milczące oczy gasną wczesną nocą,
gdy zimne dłonie.
Czas nieugięty w sercu dogorywa
smakiem koszteli z wiosennego drzewa.
I nawet srebrna księżyca cięciwa
dni nie zachowa.
Lecz ziemska droga pokorą osnuta,
w modlitwie znajdzie duszy ukojenie,
kiedy nazajutrz sumienia pokuta
zalśni promieniem.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating