No, łobuzy.
Niemiły dyskomfort
rywalizować
ze szpakami,
nie chcą rozumieć,
że czereśnie drogo kosztują.
Banda złodziejaszków
przegoniła kota,
siedzą wśród gałęzi
pilnując dojrzewających owoców,
przede mną.
Jestem bezradna,
jestem tylko kobietą,
jak mam obronić przed
czarnymi oczami rozbójników
swój habitat,
gdy
urok małych wojowników mnie zniewala,
a sio,
no, sio mówię,
a on kołysze się na gałązce.
A muchy łowić !
A robaków szukać,
gdzie z tymi dziobami.
Siedzą łobuzy i milczą.
Wiedzą, że ja nie mam skrzydeł.
rywalizować
ze szpakami,
nie chcą rozumieć,
że czereśnie drogo kosztują.
Banda złodziejaszków
przegoniła kota,
siedzą wśród gałęzi
pilnując dojrzewających owoców,
przede mną.
Jestem bezradna,
jestem tylko kobietą,
jak mam obronić przed
czarnymi oczami rozbójników
swój habitat,
gdy
urok małych wojowników mnie zniewala,
a sio,
no, sio mówię,
a on kołysze się na gałązce.
A muchy łowić !
A robaków szukać,
gdzie z tymi dziobami.
Siedzą łobuzy i milczą.
Wiedzą, że ja nie mam skrzydeł.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating