Zawiniłam tam, na Golgocie
Nieudolnie wspinam się na górę czaszek,
dźwigając koronę cierniową grzechów.
Podobno to życie, ale dlaczego tak ciąży?
Ze stygmatem śmierci idę wraz z Tym,
który kona na krzyżu z ręki człowieka.
Wyszydzony, pozbawiony godności,
po trzykroć upada, by wstać.
Chcę otrzeć Jego twarz,
pomóc nieść święte drzewo,
ale oni nie pozwalają – król jest tylko jeden.
Gdy niebo zaniosło się kirem,
dźwięk młotów uwieńczył akt ukrzyżowania
a ja stałam tam bezsilna błagając:
Jezu wybacz, że nie zdołałam Cię ocalić.
Kasia Dominik
dźwigając koronę cierniową grzechów.
Podobno to życie, ale dlaczego tak ciąży?
Ze stygmatem śmierci idę wraz z Tym,
który kona na krzyżu z ręki człowieka.
Wyszydzony, pozbawiony godności,
po trzykroć upada, by wstać.
Chcę otrzeć Jego twarz,
pomóc nieść święte drzewo,
ale oni nie pozwalają – król jest tylko jeden.
Gdy niebo zaniosło się kirem,
dźwięk młotów uwieńczył akt ukrzyżowania
a ja stałam tam bezsilna błagając:
Jezu wybacz, że nie zdołałam Cię ocalić.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating