Niewysłany list
Nad brzegiem kartki z tęsknotą usiadła,
w dal zapatrzona szukała wytchnienia.
W myślach dalekich w zadumę zapadła –
pragnąc natchnienia.
Smutnym spojrzeniem pełnym wrażliwości,
krople cierpienia na papier przelała.
Samotne chwile pośród dnia ciemności,
tuszem zalała.
Matczyne serce dawno nietulone
chciała znów poczuć, ucałować skronie.
Jednak nie mogła – szyby znieczulone,
zraniły dłonie.
Chwyciła pióro nasączone wiarą:
„Kochana mamo kiedyś zobaczymy,
zdrowy wschód słońca za nocy kotarą,
wspólnie ujrzymy.
Los niezjednany zaszydził z nas obu,
w sposób okrutny przeznaczenie zmienił.
Minuty szczęścia zagonił do grobu –
życie odmienił”.
Nim zakończyła, oddech się zatrzymał,
list niewysłany pozostał bez echa.
Przeklęty wyrok marzenia powstrzymał,
mojry uciecha.
Zasnęła cicho w ramionach nieznanych,
łzę zostawiając na obcej poduszce.
Litery wsiąkły w słowach zapomnianych,
w niemej kantyczce.
Kasia Dominik
w dal zapatrzona szukała wytchnienia.
W myślach dalekich w zadumę zapadła –
pragnąc natchnienia.
Smutnym spojrzeniem pełnym wrażliwości,
krople cierpienia na papier przelała.
Samotne chwile pośród dnia ciemności,
tuszem zalała.
Matczyne serce dawno nietulone
chciała znów poczuć, ucałować skronie.
Jednak nie mogła – szyby znieczulone,
zraniły dłonie.
Chwyciła pióro nasączone wiarą:
„Kochana mamo kiedyś zobaczymy,
zdrowy wschód słońca za nocy kotarą,
wspólnie ujrzymy.
Los niezjednany zaszydził z nas obu,
w sposób okrutny przeznaczenie zmienił.
Minuty szczęścia zagonił do grobu –
życie odmienił”.
Nim zakończyła, oddech się zatrzymał,
list niewysłany pozostał bez echa.
Przeklęty wyrok marzenia powstrzymał,
mojry uciecha.
Zasnęła cicho w ramionach nieznanych,
łzę zostawiając na obcej poduszce.
Litery wsiąkły w słowach zapomnianych,
w niemej kantyczce.
Kasia Dominik
My rating
My rating