„Nim została wyzwolona”: co ukrywa „Szerokie Morze Sargassowe”?*

author:  Anna Canić
5.0/5 | 2


*Jeden z felietonów o książkach dla magazynu MPK.
------------------------------------
Której z panienek, jako nastolatki, nie zauroczyły „Dziwne losy Jane Eyre”? Dziewczynki z całego świata nocami spędzonymi z książką utożsamiały się z osamotnioną, ale dzielną Jane, i marzyły o bajronicznym Rochesterze. Kultowa powieść Charlotte Brontë przyniosła brytyjskiej pisarce międzynarodową sławę jeszcze za życia. Wiktoriańska guwernantka, która wbrew kaprysom losu i surowym zasadom społecznym XIX wieku bierze życie w swoje ręce, stawała się wzorem dla wielu... poza mną.

W ciągu całej lektury miałam problem ze snobizmem oraz pragmatyzmem Jane, a jawny egoista Edward Rochester nie zachwyciłby mnie nawet w oszołomieniu. Mamy tu historię Kopciuszka, który pragnie samodzielności i uznania chyba bardziej, niż wyrachowanego Księcia. Dobrej Wróżki nie ma, bo Panna Charlotte nie życzyła sobie biernej i melancholijnej bohaterki. Bo niby po co feudał ma ratować swoją damę? Przecież ona sama może z tym poradzić – i to w czasach „niezachodzącego słońca”, kiedy o równości płci nie było mowy. Ponadto w miłości tych dwojga brakuje namiętności albo szalonego poświęcenia. Daleko im choćby do bohaterów „Wichrowych wzgórz”, które są historią mężczyzny i kobiety z krwi i kości. Oczywiście, że ten „wykalkulowany mezalians” spotyka dużo przeszkód, ale, według pannicy Brontë, nie z powodu cynizmu Edwarda ani sztywności jego lubej, tylko z winy pierwszej żony właściciela Thornfield Hall – jedynej postaci w całej powieści, która mnie naprawdę zaintrygowała, bo dodała tej feministycznej bajce dynamizmu.

Kim jest Bertha Mason, pierwsza pani Rochester? Angielka opisuje ją jako obłąkaną, rozczochraną i agresywną kobietę, uwięzioną na strychu własnego domu – ofiarę własnych demonów. Ponoć z jej powodu kiedyś młody i wrażliwy Edward (tej odsłony jaśniepana jakoś nie potrafię sobie wyobrazić) wcześniej się zestarzał, zdrętwiał i zapoznał się z cierpieniem. Właśnie z jego ust dowiadujemy się, jak desperackim, destrukcyjnym był ten związek. Bertha zaś, zbyt zagubiona i szalona, żeby wypowiedzieć się w swojej obronie, ostatecznie pozbawia się życia. Dlaczego Brontë nie oddała tej kobiecie głosu? Przesądnie bała się rozwinąć wątek swej antagonistki? Przecież medal zawsze ma dwie strony... nawet jeśli jest to bestseller na medal.

Mroczna tajemnica Berthy stała się inspiracją dla Jean Rhys, modernistycznej powieściopisarki z Karaibów. Jest córką Walijczyka i Kreolki, słynną ze studiów niemalże naukowych o losach mieszkańców Indii Zachodnich po zniesieniu niewolnictwa. Podjęła się rekonstrukcji wydarzeń i zachowań innych w stosunku do kontrowersyjnej postaci, które miały doprowadzić Berthę do szaleństwa. Jej dzieło z metaforycznym tytułem „Szerokie Morze Sargassowe” (przeł. Maryla Topczewska-Metelska) przedstawia pierwszą Panią Rochester jako serdeczną, podążającą za głosem instynktu oraz pragnącą miłości dziewczynę, której prawdziwe imię brzmi Antoinette. Ma ona cechy bohaterki dekadenckiej – jest dzikuską, pozbawiona rodzinnego ciepła przypomina egzotyczny kwiat w nieprzeniknionym i przytłaczającym gąszczu karaibskich lasów. Jako dziecko byłych właścicieli niewolników jest znienawidzona przez służących i „czarnych” sąsiadów. Tu, nad brzegiem morza „czerwonego jak ogień, jak niebo”, zaczyna się pożar w jej duszy – szalony jak płomień na dachu ostatniej przystani kobiety.

Jean Rhys opowiada historię Antoinette Mason – dziewczyny, która ponad wszystko chciała być szczęśliwa, i którą nietrudno zrozumieć. Jest to jeden z nielicznych „prequelów” światowej klasyki cieszący się dobrą opinią wśród krytyków i prestiżowymi nagrodami. Adaptacja filmowa BBC w reżyserii Brendana Mahera z niezapomnianą Rebeccą Hall okazała się również sukcesem nie tylko w przestrzeni anglojęzycznej.

Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza, w której narratorką jest protagonistka, to historia jej dzieciństwa i wczesnej młodości, spędzonych na Jamajce. Jej matka, załamana chorobą, a poźniej i śmiercią młodszego syna, stopniowo traci rozum. Kiedy czarni sąsiedzi podpalają dom Antoinette, ojczym dziewczyny postanawia wysłać ją do szkoły prowadzonej przez zakonnice, a przybrany brat wkrótce znajduje dla niej męża – młodego Anglika. Dla Edwarda Rochestera, jako młodszego syna pewnego szlachcica, posag narzeczonej stanowi jedyną szansę na posiadanie własnego majątku. W otoczeniu oszałamiającej swoimi barwami, bujnością i różnorodnością przyrody, Antoinette miewa prorocze sny, że prowadzi ją po schodach „ktoś, kto nienawidzi”. Mimo to, jej głód miłości i bezpieczeństwa popycha dziewczynę do zrobienia fatalnego kroku. („Co ze szczęściem? Nie ma szczęścia? Musi być. Na pewno jest.”) W przeciwieństwie do pobożnej, ale oschłej panny Eyre, Antoinette jest buntowniczką, rzucającą wyzwanie cierpieniu, śmierci i... rzeczywistości. („Często się zastanawiam, kim jestem, gdzie jest mój kraj i gdzie moje miejsce, i dlaczego się w ogóle urodziłam.”) Jedyną jej przyjaciółką jest Christophine, czarna piastunka, o której wszyscy mówią, że to wiedźma, choć naprawdę jest kobietą opiekuńczą i niezwykle mądrą, która nie boi się zmierzyć z Edwardem, gdy ten zaczyna krzywdzić żonę.

W drugiej części głos przejmuje Rochester, opowiadając o gorzko-słodkim, niczym tropikalny owoc, miesiącu miodowym z Antoinette – Kreolką z duszą upartego dziecka, o parę lat od niego starszą. Dla niego jest obca, smutna i niepokojąca – czasem pożądana, ale niekochana. Niezgodę przynosi też Daniel Cosway, przyrodni brat młodej kobiety, próbujący przekonać szwagra, że Antoinette jest chora umysłowo. Udaje mu się, gdyż ma do czynienia z charakterem równie podłym i niewybaczalnie słabym. Wmawiając sobie, że przeraża go tu wszystko – otumaniający zapach kwiatów, wierzenia Metysów, smak rumu i światło księżyca, Rochester zaczyna okrutną zabawę z uczuciami żony, najpierw nadając jej nowe imię – Bertha, a następnie powoli ją niszcząc. („Nie przywykła do szczęścia... Zawsze miała wyrobione zdanie... Umierała wiele razy.”) Młoda kobieta nie potrafi wybrnąć z wiru zdrad, manipulacji i obojętności męża, i faktycznie wpada w aberrację. Christophine próbuje uratować dawną wychowankę, ale wykalkulowany Anglik nie pozwala jej, ponieważ boi się stracić zdobytą przez ten ślub fortunę. („Nie będzie miała kochanka, bo ja jej nie chcę, a innego nie zobaczy.”)

Trzecia i najkrótsza część jest w gruncie rzeczy strumieniem świadomości odrzuconej Berthy, która pragnie śmierci jako wyzwolenia i znajduje swoje przeznaczenie, robiąc krok w ciemność, by uciec od trudnej, przeklętej miłości. („Kiedy nadchodzi bieda, trzeba podobno zewrzeć szeregi, i tak postąpili biali. My jednak nie byliśmy w ich szeregach.”)

Tragedia Antoinette polega na tym, że posiadając tak gorące serce, nigdy nie miała wyboru. Osobiście wiem, czym jest ślub z rozpaczy i mylenie samotności z adoracją, dlatego moja sympatia, tak samo jak sympatia Jean Rhys, należy do protagonistki. Lubię ją też z powodu... języka patwa, w którym rozmawia z Christophine, bo przypomina mi przebój z dzieciństwa – „Informer”. Czas pokazał, że piosenka Snowa, kanadyjskiego rapera o „czarnym” głosie, okazała się dla mnie prorocza, bo również zostałam ofiarą fałszywego świadectwa „informatora”... Chociaż ani nie popieram samobójstw, ani ubóstwiania mężczyzn, ani też bluźnierstwa młodej Berthy, wolę wyciągać lekcję ze studiów jej obłędu, niż z wątłych perypetii Jane Eyre. Bo „łatwo jest mówić, a trudniej to przeżyć.”
---------------
Ploeszti 2022

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating: