Nie godzę się na odpływ morski

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 5


Nie godzę się na odpływ morski, kreślę pory roku krwią Zbawiciela, by widzieć, słyszeć to, czuć to, co rzuca falami o kamień, innego koloru liści.

Jak ten w odcieniu: kocham – pomyśleć, że tablica zawsze czysta i żaden dąb nie da się objąć naraz północy – południu, wschodowi i zachodowi? Mój sen, jest snem, który myli co dzień główkę zapałki z długiem nocy…
Póki zwierciadło odbija, póty nie poznam nikogo, komu warto… Reszta świata zamilknie, myślę o spektakularnej szalupie w którą mogłabyś wsiąść. Załamał się żywioł niebieskich oczu, najniższy stopniem mówi: widząc starego generała z zaszczytami i orderami – takiemu to dobrze. Najwyższy stopniem widząc szeregowca z dziewczyną, mówi: temu to dobrze.
I tu jest miejsce na: biały kamień - marzenia budzą po ciężkiej nocy rumieńce świata.

I ta druga strona medalu.
To są nazwy puste i jednoznaczne, gdy dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem, w posag twoich zdolności wpiszą: morska wartę.
Nim obaj wyruszą w rejs spadnie romans na dłonie, które tam będzie łatwo obmyć… Gwiazdy ci nawigacją, wracaj!



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
05.03.2022,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: