Martwica
Tłamsi o świcie, krzyczy o północy,
zniewala myśli zakrwawione życiem.
Wżera się w kości, paraliżuje ruch,
wysysając szpik.
Niepokonana, poniewiera duszą,
ciało rozdziera piłą mechaniczną.
Masakruje sen, otwierając wrota
piekła Dantego.
Nigdy nie mija, wiecznie dominuje,
plądruje wnętrze cierpienia ludzkiego.
W minucie ciszy uśmierca kręgosłup
wyjałowiony.
Jest jak oprawca czekający chwili
w prosektorium dnia, by dopaść ofiarę,
rozszarpać serce i zniewolić oddech
bez uprzedzenia.
Kasia Dominik
zniewala myśli zakrwawione życiem.
Wżera się w kości, paraliżuje ruch,
wysysając szpik.
Niepokonana, poniewiera duszą,
ciało rozdziera piłą mechaniczną.
Masakruje sen, otwierając wrota
piekła Dantego.
Nigdy nie mija, wiecznie dominuje,
plądruje wnętrze cierpienia ludzkiego.
W minucie ciszy uśmierca kręgosłup
wyjałowiony.
Jest jak oprawca czekający chwili
w prosektorium dnia, by dopaść ofiarę,
rozszarpać serce i zniewolić oddech
bez uprzedzenia.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating