W szklanej pułapce
za szkłem szklana cisza
tylka oddech zasnuwa mgłą
szumi przesypuje
drobinki powietrza
z pustego w próżne
ze zdumienia
mieni się pod światło
między rzęsami w oczy
szum na powierzchni źrenic
patrzysz przez szkło
przez mgłę szklanej ciszy
tylko tętno szeleści
przesypuje krew
nie woda woła
coraz goręcej
za-duszny ten dzień
w środku (im)potencjalnej zimy
szron topi się pod skórą
dłonie na szkle
pomnożone tęsknotą we mgle
szklanej ciszy chłodne
od szyby w zatrzaśniętym oknie
rysują linie papilarne
(polarny żar rozrzaża krwinki
czerwone do białości)
twoje moje jedna
linia dwóch serc
prowadzi w przyszły rok
i dalej dalej -
znów tęsknię przez szkło
szepczę dotykam
pod palcami
cisza naga
(za)ciszna za ciasna
żeby oddychać oddech
jeden z dwóch
połączonych krwiobiegów
rwie się
w przyszły rok
i dalej dalej -
tylka oddech zasnuwa mgłą
szumi przesypuje
drobinki powietrza
z pustego w próżne
ze zdumienia
mieni się pod światło
między rzęsami w oczy
szum na powierzchni źrenic
patrzysz przez szkło
przez mgłę szklanej ciszy
tylko tętno szeleści
przesypuje krew
nie woda woła
coraz goręcej
za-duszny ten dzień
w środku (im)potencjalnej zimy
szron topi się pod skórą
dłonie na szkle
pomnożone tęsknotą we mgle
szklanej ciszy chłodne
od szyby w zatrzaśniętym oknie
rysują linie papilarne
(polarny żar rozrzaża krwinki
czerwone do białości)
twoje moje jedna
linia dwóch serc
prowadzi w przyszły rok
i dalej dalej -
znów tęsknię przez szkło
szepczę dotykam
pod palcami
cisza naga
(za)ciszna za ciasna
żeby oddychać oddech
jeden z dwóch
połączonych krwiobiegów
rwie się
w przyszły rok
i dalej dalej -
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating