Dotrę kiedyś
Nie znam kursu – zbyt długo
wiatr dmie.
Nie widzę lądu
wypatrywanego z gniazda.
Płynę pod prąd…
jakbym nie mogła z!
Nie mam wyjścia.
Jak Odyseusz wracam.
Zdaje się, że i ty dryfujesz?!
Słyszałam.
Jeśli zacumujesz przede mną,
wspomnij, że i ja zakotwiczę
przy kei zagubionych lat.
Port morski czy cicha przystań
bez różnicy – byle do domu.
Bo gdzie grunt pod nogami,
tam mój erem.
Dobrze, że nie jestem Tomaszem,
już na początku puściłabym ster
i zaginęła w Trójkącie Bermudzkim,
bez widoków na odnalezienie.
Jednak latarnia zajaśniała w czas,
dla mnie, dla ciebie – ufaliśmy,
że dobijemy do brzegu,
na którym wiosenna zieleń drzew
przywita nas szczekaniem Argos.
Kasia Dominik
wiatr dmie.
Nie widzę lądu
wypatrywanego z gniazda.
Płynę pod prąd…
jakbym nie mogła z!
Nie mam wyjścia.
Jak Odyseusz wracam.
Zdaje się, że i ty dryfujesz?!
Słyszałam.
Jeśli zacumujesz przede mną,
wspomnij, że i ja zakotwiczę
przy kei zagubionych lat.
Port morski czy cicha przystań
bez różnicy – byle do domu.
Bo gdzie grunt pod nogami,
tam mój erem.
Dobrze, że nie jestem Tomaszem,
już na początku puściłabym ster
i zaginęła w Trójkącie Bermudzkim,
bez widoków na odnalezienie.
Jednak latarnia zajaśniała w czas,
dla mnie, dla ciebie – ufaliśmy,
że dobijemy do brzegu,
na którym wiosenna zieleń drzew
przywita nas szczekaniem Argos.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating