*Ignis ante eum ardet, qui crimen exurat

czy to moja wina?
to nie ja przekręciłem kurek
nie ja wsuwałem nosze w czeluść piekła

czy to moja wina?
to oni narzucili mi tempo
kazali zapomnieć w trybie natychmiastowym

bez snu
bez tego podłego żarcia
bez nadziei

w zamian obiecali
moc przenikania myśli
przenikania przez ściany

zapomnieli że są takie
pod które się wraca
czy to moja wina?

oni kazali poruszać się
tylko w oznakowanych polach
w określonym tempie

wiedzieli
taaaak….
oni wiedzieli że tu gdzie stoję

jest zimno
mokro i ciemno
to moja wina?

oni kazali zamieszkać w oborze
taplać się w fekaliach
miałem jakiś wybór?

wybór poety?

to nie moja winda
oni kładą mnie na wózek
wsuwają pędem w czeluść piekła

czy zasłużyłem?
“Pod Twoją obronę…”
i inne takie pierdoły

mam zatarg z prawem
kapo nie przyjmuje łapówki
na kreskę nie chce sprzedać kreski

obojętności

więc po cichu pytam
czyja to wina…..?
że nie ma chleba

na wpół zgniłych ziemniaków
a latryna śmierdzi człowiekiem?
czy to moja wina że…

że muszę godzić się na takie upokorzenia?
a może Mosze donosił im
koszerne żarcie

napitek i adresy
co bardziej pobożnych?

nudzi mnie umykanie na dach
i gapienie się prosto w ślepia śmierci
schowanej w deskach podłóg

bydlęcych wagonów
może jednak zasnę
czy to moja wina?

ja piszę wiersze
gdy opuszczę komorę gazową
nauczę się pisać prozę



*Przed Jego obliczem płonie ogień, który pożera winę