opieceni do jesieni
on spojrzał ona spojrzeniem
odpowiedziała
on wyciągnął dłoń i ona dłoń
podała
on nie mówił i ona milczała
z blaskiem
w tańcu bezsłownym jakoś
wszystko było jasne
pod stopami mieli ten sam
kierunek i cel
tak różni a jednak tacy sami
i popłyneli
on męski tak a ona kobieca
kruszyna
on pragnął budować ona się
opiekować
on twórcą ogniska ona ognia
strażniczka
bez żądań tak poprostu czuli
szczerze
takt ich serc taki sam zegar
szczęścia
dusz dreszczy z ich sił cuda
w uśmiechu
on przytulił i ona się nie
wzbraniała
on rozpalił ogień ona drewna
dołożyła
on dojrzałością ona płochliwą
namiętnościa
tkali dni z dat i noce ich dla
gwiazd
z odpowiedzialnością jedno
dla drugiego
skoczylo by w ogień minuty
by ratować
odpowiedziała
on wyciągnął dłoń i ona dłoń
podała
on nie mówił i ona milczała
z blaskiem
w tańcu bezsłownym jakoś
wszystko było jasne
pod stopami mieli ten sam
kierunek i cel
tak różni a jednak tacy sami
i popłyneli
on męski tak a ona kobieca
kruszyna
on pragnął budować ona się
opiekować
on twórcą ogniska ona ognia
strażniczka
bez żądań tak poprostu czuli
szczerze
takt ich serc taki sam zegar
szczęścia
dusz dreszczy z ich sił cuda
w uśmiechu
on przytulił i ona się nie
wzbraniała
on rozpalił ogień ona drewna
dołożyła
on dojrzałością ona płochliwą
namiętnościa
tkali dni z dat i noce ich dla
gwiazd
z odpowiedzialnością jedno
dla drugiego
skoczylo by w ogień minuty
by ratować
My rating