Sierpniowe dni 1980

author:  Kasia Dominik
5.0/5 | 1


Kiedy łzy były bez kartek,
a śmiech chowano po kątach,
nowe jutro zaiskrzyło spod cegły,
truistyczny drzewiej aksjomat,
dotarł do szczeniackiego serca.
Archaizm z przebitą ważnością:
Są ceduły haniebnych plam,
importowany proszek ich nie wypierze.

Pamięć przywołuje noce na czuja
i stalowe bramy pośród polskich maków.
Gdy w czeluść zapomnienia wpadła fraza
absolutum dominium populus*,
kto żyw zewsząd nadstawiał uszu,
by pochwycić podrażnione słuchy.
Ziemia ojców przesiąkła wekslami szkód,
ale obcy dialekt ich nie zakrzyczy.

Sierpniowe dni obrosły w apokryfy,
dla potomnych zakwitła róża historii,
biało-czerwona z orłem w koronie.
Uruchomiono bez instrukcji obsługi
machinę fali strajków, zalewając kraj
od Bałtyku po szczyty Tatr.
Wespół pobratymcy hasło rzucili:
– Są niezabliźnione kwity szram,
lecz nie herodowa moneta je zapłaci.

Po niepewnych i chwiejnych godzinach,
powróciła na tron ufność w wolność,
smaczniejszą, pachnącą, piękniejszą.
Odżyła wiara, że 21 robotniczych skrzydeł
ulatywać będzie echem po wsze czasy –

jak gwoździe z krzyża Zbawiciela,
jak ten hymn, co głosi, że jeszcze
Polska nie zginęła, póki
cztery solidarne porozumienia
plombuje pieczęć Lacha.

Kasia Dominik

* Język łac. – nieograniczona władza ludzi (robotników)



 
COMMENTS


My rating

My rating: