Urodzona jutro
Umykam w szarą godzinę
przed skazą czasu
Zmieniam tożsamość
datę urodzenia
byle zatrzeć za sobą ślad
Od zmysłów odchodzę
wymykam się stereotypom
lecz to tylko na chwilę
w suplemencie życia
osieroconej myśli
siły sprawczej wszystkiego
I ta glosolalia
w przeddzień jutra
w ostatniej woli
Tyle po mnie zostanie
czas który
straciłam przedwcześnie
Widzę go jak pędzi
słyszę skrzypienie kości
skrada się pomiędzy
numer pesel a mogiłą
Jest wszędzie
pod starym dębem
na parapecie okna
w wierszu bez tytułu
a nawet w jestestwie
mojej wegetacji
Kiedy uciekam
jest niewzruszony
Nie wysyła za mną
listu gończego
jedyne co to
ciche tykanie zegara
gdzieś w oddali
Nie mogę się z nim zmierzyć
pokonać też nie
Nie jestem jego częścią
On jest absorpcją mnie
Kasia Dominik
przed skazą czasu
Zmieniam tożsamość
datę urodzenia
byle zatrzeć za sobą ślad
Od zmysłów odchodzę
wymykam się stereotypom
lecz to tylko na chwilę
w suplemencie życia
osieroconej myśli
siły sprawczej wszystkiego
I ta glosolalia
w przeddzień jutra
w ostatniej woli
Tyle po mnie zostanie
czas który
straciłam przedwcześnie
Widzę go jak pędzi
słyszę skrzypienie kości
skrada się pomiędzy
numer pesel a mogiłą
Jest wszędzie
pod starym dębem
na parapecie okna
w wierszu bez tytułu
a nawet w jestestwie
mojej wegetacji
Kiedy uciekam
jest niewzruszony
Nie wysyła za mną
listu gończego
jedyne co to
ciche tykanie zegara
gdzieś w oddali
Nie mogę się z nim zmierzyć
pokonać też nie
Nie jestem jego częścią
On jest absorpcją mnie
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating