Synergia czasu

author:  Magdalena Bartnik
5.0/5 | 1


Najgorsze jest to
że zaczynam zapominać.
Muszę starać się wszystko zapamiętać.
Tamtego wieczora
zaparzyła herbatę
pachniała drzewem sandałowym
i migdałami.
Jej uśmiech
spojrzenie
rzęsy
jak przechyla głowę
odsłania szyję do pocałunku.

Listki herbaty w szklanym dzbanku
rozwierały się
rozplatały zielonkawe
lotosowe
jej dłoń gdy obejmuje kubek
i wsuwa trzy palce w ucho
wskazujący środkowy i serdeczny
z ulubionym pierścionkiem
z fioletowym oczkiem
ametyst który tak cudownie koresponduje
z jej zielonymi tęczówkami co są
w świetle jak lazur
w cieniu jak paproć
w nocy jak onyks.
I gdy zapatrza się w dal za szybą okna
i za chwilę wraca by chwycić
moje spojrzenie
z pytajnikami w źrenicach.

Gdy opiera na dłoni skroń
jakby pukała
jest tam kto
zanurzona cała
w potoku liter
między stronicami prawdopodobieństwa.

Gdy mówi
zapomniałam
jaki jest numer do ciebie
pamiętam tylko koniec 007.
Nie pamięta
jak smakuje dżem
z czerwonych malin
zebranych w skwarne popołudnie
i gdzie jest ten chruśniak.
Jakie to uczucie
chodzić po wilgotnym mchu
i podziwiać pajęczyny po deszczu.

Ćwiczy pamięci
głęboką operacyjną chwilową
twarzy nazwisk kawałów
sentymentalną fantastyczną
rapsodyczną rytmiczną rymowaną
skojarzeniową alfabetyczną
liryczną.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
09.08.2020,  bezecnik