przelewając się atramentem
wieczne pióro
które zaciskam w dłoni
na moich oczach zmienia się w proch
bo nic nie jest wieczne
na paznokciach pojawiają się pęknięcia
ręka prawa pociąga za sobą lewą
z oczodołów wysypuje się czerń
podparta o jedną ze stołowych nóg
staram się opóźnić upadek
kostnieje głowa której trudno
zaakceptować transformację
zbyt wiele w niej przyszłych cierpień
które wolałabym wspominać
zamiast doświadczać pustki
kiedy to piszę wypadają kostki
z klawiatury laptopa
rozpada się jego i moje serce
w żadnym z nich nie pomieszczę już
zdjęć wierszy i opowiadań
na które czeka przestrzeń
kupionej właśnie pamięci RAM
które zaciskam w dłoni
na moich oczach zmienia się w proch
bo nic nie jest wieczne
na paznokciach pojawiają się pęknięcia
ręka prawa pociąga za sobą lewą
z oczodołów wysypuje się czerń
podparta o jedną ze stołowych nóg
staram się opóźnić upadek
kostnieje głowa której trudno
zaakceptować transformację
zbyt wiele w niej przyszłych cierpień
które wolałabym wspominać
zamiast doświadczać pustki
kiedy to piszę wypadają kostki
z klawiatury laptopa
rozpada się jego i moje serce
w żadnym z nich nie pomieszczę już
zdjęć wierszy i opowiadań
na które czeka przestrzeń
kupionej właśnie pamięci RAM
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating