Strażnik zimowych poranków.
Czas jest wrednym strażnikiem.
Znienacka przypomina szarzejącą mgłą,
że dzień minął.
Źle robię zanurzając się w wieczności,
zamiast oddychać,
dławić się,
krzyczeć.
Szarpać życie za tę jego szkarłatną szatę.
Przecież sama mówiłam,
że jest piękne.
Może tej szaty pożądam,
zamiast nagości
wszelkich prawd.
Złodziej -
dyskretnie srebrzy mi włosy
i matowi spojrzenie.
A ja i tak będę hojna.
Mam dużo
czasu.
Znienacka przypomina szarzejącą mgłą,
że dzień minął.
Źle robię zanurzając się w wieczności,
zamiast oddychać,
dławić się,
krzyczeć.
Szarpać życie za tę jego szkarłatną szatę.
Przecież sama mówiłam,
że jest piękne.
Może tej szaty pożądam,
zamiast nagości
wszelkich prawd.
Złodziej -
dyskretnie srebrzy mi włosy
i matowi spojrzenie.
A ja i tak będę hojna.
Mam dużo
czasu.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating