Październik. Etiuda c-moll
Sypkich liści garść
jak włosy
z koka rozluźnione
- - -
męską dłonią wiatru
I złoto jesionu tak bardzo chore -
aż do przeżółcenia
aż do wytężenia
- - -
w czerni szkieletów konarów
We śnie co jawą
czajek kwilenie
klangor żurawi nad ranem
- - -
kier lodowych zgrzytanie
Na przesłuchanie
wzywa przedwiośnie - jesień
akordy listowiem się toczą - - -
- - -
rzeką pachnie - wilgotnym piaskiem
jak włosy
z koka rozluźnione
- - -
męską dłonią wiatru
I złoto jesionu tak bardzo chore -
aż do przeżółcenia
aż do wytężenia
- - -
w czerni szkieletów konarów
We śnie co jawą
czajek kwilenie
klangor żurawi nad ranem
- - -
kier lodowych zgrzytanie
Na przesłuchanie
wzywa przedwiośnie - jesień
akordy listowiem się toczą - - -
- - -
rzeką pachnie - wilgotnym piaskiem
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating