Nowy Jork zimą. Spotkanie hipotetyczne
"An hour of winter day might seem too short
To make it worth life's while to wake and sport".
(Robert Frost, A Winter Eden)
To się mogło dziać jednej z zim lat pięćdziesiątych
w którymś z podrzędnych nowojorskich hoteli,
gdy mistrz wiejskiej filozofii, Robert Frost,
gładził przed lekko zszarzałym lustrem czuprynę
białą jak zawieja za skrzypiącym oknem.
Lekkie stukanie do drzwi, szczęk klamki. - Mogę? - Proszę.
I w scenerię beżowych tapet wkracza Thomas Merton,
powłócząc nieco zaprószonym habitem trapisty.
- Chciałem z panem porozmawiać. - Dobrze, zatem pomilczmy.
I obaj, oparci o stół, patrzą w śnieżną kurzawę.
O czym można tak milczeć? Pewnie o tym, że warto
wchodzić na siedmiopiętrową górę - taką jak z Dantego,
po drodze czasem rozhuśtując wierzby. Albo też
o tym, że nikt nie jest samotną wyspą,
a nic, co złote, na pewno się nie ostanie.
Tak, wiedzieli to obaj, gdy błądziły spojrzenia
po piątej, siódmej, czy jedenastej alei:
jest tyle do powiedzenia, że czasem trzeba w ciszy
stać obok siebie, patrząc w tę samą stronę,
gdzieś w połowie podróży, gdy cel jest daleko
"i wiele mil od snu nas dzieli".
To make it worth life's while to wake and sport".
(Robert Frost, A Winter Eden)
To się mogło dziać jednej z zim lat pięćdziesiątych
w którymś z podrzędnych nowojorskich hoteli,
gdy mistrz wiejskiej filozofii, Robert Frost,
gładził przed lekko zszarzałym lustrem czuprynę
białą jak zawieja za skrzypiącym oknem.
Lekkie stukanie do drzwi, szczęk klamki. - Mogę? - Proszę.
I w scenerię beżowych tapet wkracza Thomas Merton,
powłócząc nieco zaprószonym habitem trapisty.
- Chciałem z panem porozmawiać. - Dobrze, zatem pomilczmy.
I obaj, oparci o stół, patrzą w śnieżną kurzawę.
O czym można tak milczeć? Pewnie o tym, że warto
wchodzić na siedmiopiętrową górę - taką jak z Dantego,
po drodze czasem rozhuśtując wierzby. Albo też
o tym, że nikt nie jest samotną wyspą,
a nic, co złote, na pewno się nie ostanie.
Tak, wiedzieli to obaj, gdy błądziły spojrzenia
po piątej, siódmej, czy jedenastej alei:
jest tyle do powiedzenia, że czasem trzeba w ciszy
stać obok siebie, patrząc w tę samą stronę,
gdzieś w połowie podróży, gdy cel jest daleko
"i wiele mil od snu nas dzieli".
Bardzo dziękuję
za tak pozytywny odbiór i komentarze :)Moja ocena
Inne, przez co piękne :)My rating
Moja ocena
Jak rzadko można tu znaleźć ambitniejsze treści. Właśnie w tym wierszu je znalazłem...My rating
My rating
My rating