Rosz ha-Szana
Odmienna ta jesień jeszcze nie rozzłocona
to się nasyca to znów przesyca
do rdzenia ciemnozielonej martwoty
Dudni barani róg jak tamburyn
bo chłód powietrze zatulił
niczym deszcz czyjeś serce tęskniące -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Znów pospływają przewiny
do kolektorów do wód bieżących
i wciąż ten sam płacz przebije Niebiosa
Gdyż oto On - nieśmiertelnie Najświętszy
spojrzy przez chmur najwęższą szczelinę
roziskrzonym szafirem jak okiem
to się nasyca to znów przesyca
do rdzenia ciemnozielonej martwoty
Dudni barani róg jak tamburyn
bo chłód powietrze zatulił
niczym deszcz czyjeś serce tęskniące -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Znów pospływają przewiny
do kolektorów do wód bieżących
i wciąż ten sam płacz przebije Niebiosa
Gdyż oto On - nieśmiertelnie Najświętszy
spojrzy przez chmur najwęższą szczelinę
roziskrzonym szafirem jak okiem
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating