Rodzima Wieliczka
Dzień jak obietnica
Dzień jak niespodzianka
Dzień niby tortowe ciastko
Zielona uliczek serpentyna
owija się wokół spojrzeń
aby w dół spłynąć miękką taśmą
Radość wespół ze smutkiem
chmurki trzymają za ręce
dachy lśnią niczym garnki olkuskie
i ja zdumiona spoglądam
na moje rodzime Miasto -
swoja w nim jestem czy obca?
Dzień jak niespodzianka
Dzień niby tortowe ciastko
Zielona uliczek serpentyna
owija się wokół spojrzeń
aby w dół spłynąć miękką taśmą
Radość wespół ze smutkiem
chmurki trzymają za ręce
dachy lśnią niczym garnki olkuskie
i ja zdumiona spoglądam
na moje rodzime Miasto -
swoja w nim jestem czy obca?
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating