Alpy Słoweńskie. Droga autostopem

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 5


Dłoń wystawiona nad asfalt. Tektury, a na nich cel.
Nazwy kolejnych postojów: Orlen, Shell, OMV.
Od punktu do punktu zabiera nas mobilna życzliwość.
Woda znika z butelki, traci też światło dzień.
A o świcie - herbata z widokiem na miękką mgłę,
którą jak pościel pruje ciągły ryk ciężarówek.
Twarz gorzeje od słońca, brzmieje też w końcu dłoń.

A teraz finał wędrówki: tafla jak z pawich piór.
Zbocza mocnej zieleni giną w kłębach obłoków.
Ostre powietrze kłuje przed majowym deszczem,
w połowie gór z turkotem sunie czerwona kolej.

Wieczór smakuje natomiast lekkim bałkańskim winem.
Szumią kuchenki gazowe, tętni w nas mocny śmiech.
Ciemność przerywa nagle daleki odblask pioruna,
falują na średnim wietrze wygięte żagle namiotów.
Nie ma dziś gwiazd w jeziorze. Jest płomień i dużo słów.

Błyszczą oczy w zmęczeniu. Ciąży powoli noc.
Każda mila aż tutaj stopi się wkrótce w sen.
Ale teraz jest szczęście i pewność prawie pod skórą:
dobrze było zbiec drogi u brzegu słoweńskich Alp.







Bernadetcie, Michalinie
Wszystkim Towarzyszom Podróży



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
04.06.2018,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: