SŁOŃCE OBLE BLEDNĄCE
SŁOŃCE OBLE BLEDNĄCE
Dostojne wszechświata widoki
sczesujesz z mroku martwego tabu
z ogołoconej natury samotni
gdzie zgubny mży świst bóstw ponurych
w seansach źródlanych przedwiośni
niespokojem przeznaczenia zastygasz
w chwilach wyznań żarliwych
i uniesień serc perwersyjne gwałconych
W pokaleczonych jak zbity pies wierszach
eter tylko w lustrze myśli tężeje
wokół prawd i półprawd słów scherz
i obnażone filozofów, poetów popiersia
ciężkie kontestacją, cierpkie i lepkie
nadgryzane przez zgryźliwy czas
niegodny by go tulić do serca
gdy świtem nad światem wstaje strach
Boś bezcieleśnie zatrzaśnięty w nim będąc
w bezsennych smutku lamentach
w serpentynach ich widm drżysz jak płaz
niezmilkłe ty dziecko bezbronne
witasz Słońce samobójczo oble blednące
na skrzypiącym widnokręgu odpływów
gdzie przepaść nietrwałych miłości
zbyt nagle zmierzających donikąd
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………………………… Toruń - 11 lutego '18
Dostojne wszechświata widoki
sczesujesz z mroku martwego tabu
z ogołoconej natury samotni
gdzie zgubny mży świst bóstw ponurych
w seansach źródlanych przedwiośni
niespokojem przeznaczenia zastygasz
w chwilach wyznań żarliwych
i uniesień serc perwersyjne gwałconych
W pokaleczonych jak zbity pies wierszach
eter tylko w lustrze myśli tężeje
wokół prawd i półprawd słów scherz
i obnażone filozofów, poetów popiersia
ciężkie kontestacją, cierpkie i lepkie
nadgryzane przez zgryźliwy czas
niegodny by go tulić do serca
gdy świtem nad światem wstaje strach
Boś bezcieleśnie zatrzaśnięty w nim będąc
w bezsennych smutku lamentach
w serpentynach ich widm drżysz jak płaz
niezmilkłe ty dziecko bezbronne
witasz Słońce samobójczo oble blednące
na skrzypiącym widnokręgu odpływów
gdzie przepaść nietrwałych miłości
zbyt nagle zmierzających donikąd
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………………………… Toruń - 11 lutego '18
My rating
My rating