Narodziny

author:  Ula eM
5.0/5 | 1


Kiedy się niebo zamykało,
położyłeś palec na moim czole.
Żyj! - powiedziałeś.
A niebo zbłękitniało.

Mówiłeś - idź, kochana!
I nie było ognistego miecza.
Anioły za mną płakały.
A ludzie - jak ludzie
złościli się, przeklinali.
Oczy mieli złe, jak iskry z pieca.

I nie było we mnie żadnego uczucia.
Dzień pierwszy był jak dzień ostatni.
Niczego jeszcze nie kochałam.
Darowałeś mi hojnie - miłością dostatni
świat, którego nie umiałam.

Skrzydła mi odjąłeś,
- bym nie opuściła ziemi.
Mówiłeś - biegnij, bo czasu masz mało.
Daję Ci serce z klejnotów i oczy z drogich kamieni.

Idź! A ja będę czuwał,
by się stało.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: