Cisza w Alei Róż

author:  Czarek Płatak
5.0/5 | 5


Cisza w Alei Róż

„MOJE PIÓRO WRZUĆCIE DO WISŁY,
MOJE CIAŁO NA CZTERY WIATRY”.
Konstanty Ildefons Gałczyński

Tego przedświtu w Alei Róż mżyła cisza,
jeszcze prężyła się jak kot Warszawa przez sen.
Wtem! — rekwiem — Moros gołębie krzykiem pozrywał,
to w domu numer 6 pękło poety serce.
W pokoju, gdzie na skrzypcach lekko grał gnom dziwny;
to mój autoportret — mawiał K. I. Gałczyński.

Tuż nad półką przycupnął z papieru krokodyl,
z kąta półmrok łamała kolejarska lampa.
Jak sąsiad sąsiadowi, tak tu Szekspirowi,
w ramkach na ścianie puszczał oko Jan Sebastian.
Skinęła tyfiliska z ikony Panienka
i odpłynął ku Wyspom Szczęśliwym poeta.

Podziesiętną, piękną pieśnią od zapomnienia
ocalona, chmurna, zwiewna Srebrna Natalia
klęcząc przy nim, najmilsze powieki zamknęła,
czułe, pół nieme szepcząc słowa pożegnania.
I te jej zapisane w „Noctes Aninenses”
jak spadające gwiazdy spłynęły łzy srebrne.

W kałamarzu uśpione zaklęcia zielone,
tam księżyc — kolczyk nocy jak inkaust wysycha.
Koń w żałobie ciągnie czarodziejską dorożkę,
zwiesza głowę woźnica, tonie lira; cisza.
Potem danki składano poecie i skradł ktoś
artefakt bezcenny — stare pióro z obsadką.

Niesie, het niesie Wisła szarym nurtem flukty.
W późną jesień pękło serce jak okaryna.
Szare „De Profundis”, deszcz, szare śluzy Tuwim
pogubił nad wieńcem smutnym z dzikiego wina.
A Zielony Konstanty na zielonej gęsi
latał ponad Parnasem pośród chmur niebieskich.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: