TEN WIERSZ… I NIC WIĘCEJ
TEN WIERSZ… I NIC WIĘCEJ
Na peryferiach seledynu nieba
ścielą się w bólach czasu
chmurnych dni pastele
ściekają z ciszy kalendarza
w niebywałym pośpiechu
Z niezliczonymi łzami deszczu
wypłukują znaczenia bez nazw
czułym dotykiem nie poznane
nawet powietrze rzuca cień
na kaskady myśli pośród delikatnych godzin
które w ramionach chwil zastygły
Zasklepia słabą widoczność
na życie samo w sobie
na sztalugach szczęścia rozpięte
bełta nadzieje na Słońce
i tylko niedosyt serca
poddanego prozy torturom…
i dzisiaj tylko ten wiersz… i nic więcej
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………………… Toruń 12 stycznia '18
Na peryferiach seledynu nieba
ścielą się w bólach czasu
chmurnych dni pastele
ściekają z ciszy kalendarza
w niebywałym pośpiechu
Z niezliczonymi łzami deszczu
wypłukują znaczenia bez nazw
czułym dotykiem nie poznane
nawet powietrze rzuca cień
na kaskady myśli pośród delikatnych godzin
które w ramionach chwil zastygły
Zasklepia słabą widoczność
na życie samo w sobie
na sztalugach szczęścia rozpięte
bełta nadzieje na Słońce
i tylko niedosyt serca
poddanego prozy torturom…
i dzisiaj tylko ten wiersz… i nic więcej
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………………… Toruń 12 stycznia '18
COMMENTS
ADD COMMENT