KRADNIJ… ILE ZDOŁASZ

0.0/5 | 0


KRADNIJ… ILE ZDOŁASZ


Gdyś zabłądził
na dobre gdzieś w sobie
wsmużył był
w głąb sennej mgły
w woalu na balu
samotności nieskończonej
gdy w nos dał ci los
skrzywdził człek zły
wielebny dręczyciel
w epizodzie
zwanym
życiem

Fruń, fruń…
w modrookie marzenia
po okrzyki radości
po śmiałe pragnienia
wytchnienia
po spokój drzew
eukaliptusowych
ich samotność liściastą
pod słońcem turkusowym
majowego nieba
i niespokojność serca
bogać się w chwile
i kradnij ich tyle…
ile zdołasz


⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………………… Samotnia 27 grudnia '17

Poem versions


 
COMMENTS