W PANOPTIKUM
W PANOPTIKUM
W panoptikum pogniecionych wierszy
strof bez eliksiru lirycznych etiud
tych… co spłynęły wierszoklecie znikąd
i przysnęły niechciane
gdzieś w kącie na strychu
bezdźwięczny gwar ich zda się dźwięczy
a choć nienikczemny… jednak jakiś nieswój
Czy to wen sprawka bez osobliwości łutu
niemoc grawitacji magii pióra i inkaustu
libo uwiąd wersów za złą wolą elfów
kartek nieroszonych
konfetti złoto srebrnych deszczy…
że nie opalizują zorzy barwą zwiewną
i śpią gołe i bose bez rymów i butów
⊰Ҝற$⊱ ………………………………………………………………Wierzyce 3 grudnia '17
W panoptikum pogniecionych wierszy
strof bez eliksiru lirycznych etiud
tych… co spłynęły wierszoklecie znikąd
i przysnęły niechciane
gdzieś w kącie na strychu
bezdźwięczny gwar ich zda się dźwięczy
a choć nienikczemny… jednak jakiś nieswój
Czy to wen sprawka bez osobliwości łutu
niemoc grawitacji magii pióra i inkaustu
libo uwiąd wersów za złą wolą elfów
kartek nieroszonych
konfetti złoto srebrnych deszczy…
że nie opalizują zorzy barwą zwiewną
i śpią gołe i bose bez rymów i butów
⊰Ҝற$⊱ ………………………………………………………………Wierzyce 3 grudnia '17
My rating
My rating