MÓJ CI ON…
MÓJ CI ON…
Wysiaduję twardą ławkę
ciszą rdzawą naznaczoną
pod wiekowym… może wiecznym dębem
zdobnym żółcią i czerwienią
co zda się w écru wieczność odmienia
Wyczekuję pośród ziarn żołędzi
tęskny muzyk świerszczy
w chwili zatopiony i słabościach
mych… z otwartym sercem
Janowi spod lipy wdzięczny
Zadumał się też krzew czeremchy
w najjaśniejsze był zapatrzył gwiazdy
i utonął w lustrze stawu z licem brzozy
nieświadom bajań jesieni…
że i lato nie trwa wiecznie
…
chociaż pomne wiosny
namiętnej mimozy
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Samotnia 29 października '17
Wysiaduję twardą ławkę
ciszą rdzawą naznaczoną
pod wiekowym… może wiecznym dębem
zdobnym żółcią i czerwienią
co zda się w écru wieczność odmienia
Wyczekuję pośród ziarn żołędzi
tęskny muzyk świerszczy
w chwili zatopiony i słabościach
mych… z otwartym sercem
Janowi spod lipy wdzięczny
Zadumał się też krzew czeremchy
w najjaśniejsze był zapatrzył gwiazdy
i utonął w lustrze stawu z licem brzozy
nieświadom bajań jesieni…
że i lato nie trwa wiecznie
…
chociaż pomne wiosny
namiętnej mimozy
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Samotnia 29 października '17
My rating
My rating
My rating