DĄB… BRAT
DĄB… BRAT
Słotną namiastką majaków nieba
spełniają swą powinność błogą
i w pośpiechu bezdźwięcznie
świtem zamglonym gdzieś
z jarmarków majowych cudów
bezpowrotnie odchodzą
Spływają w glorie fantasmagorii
w srebrzystościach brodzą
deszczem bursztynowym rozmytą drogą
słowa… łzawych melodii
jak liście jesiennych złotoczerwieni
aż na płacz się zbiera wiatrowi
Gdy smutkiem przelotnym
rozkawałkowanych gwiazd
snuje się we łzach… nad Silnym w Samotni
i nie potrafi wysłowić
upływu sekund, minut i lat
tylko gubi czas… liść po liściu
Dąb… brat
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Samotnia 13 października '17
Słotną namiastką majaków nieba
spełniają swą powinność błogą
i w pośpiechu bezdźwięcznie
świtem zamglonym gdzieś
z jarmarków majowych cudów
bezpowrotnie odchodzą
Spływają w glorie fantasmagorii
w srebrzystościach brodzą
deszczem bursztynowym rozmytą drogą
słowa… łzawych melodii
jak liście jesiennych złotoczerwieni
aż na płacz się zbiera wiatrowi
Gdy smutkiem przelotnym
rozkawałkowanych gwiazd
snuje się we łzach… nad Silnym w Samotni
i nie potrafi wysłowić
upływu sekund, minut i lat
tylko gubi czas… liść po liściu
Dąb… brat
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Samotnia 13 października '17
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Krzysztofie pamiętam Twoja opowieść ostatnio o tym dębie.Jeszcze Szyszko do niego nie dotarł.