A jeśli nie przyjdzie?

A jeśli nie przyjdzie?
Znów zmusi mnie trwałość do bycia
znów rozkojarzę w sobie te obawy wszystkie
znów w jakiś namiastkach dnia ciebie rozpoznam
i coś mnie oszuka, coś narzuci zwątpienie
coś co wiecznie mnie wyprzedza w szczęściu
jakiś spokój znów mnie zlekceważy
jakaś pustka skromnie mnie pochłonie
nie pozwoli mi się wydostać z siebie
i tylko tak miną dni, i ja jakiś zmieszany
nie pełny, bez słowa, bez myśli, bez wiary
pozostanę i wsiąknę w tą przestrzeń
niepozorną i jakże bezduszną

a jeśli przyjdzie?
To nie wiem czy mam ją ostrzegać
prosić by jednak została, odeszła?
Tam skąd jeszcze nie przyszła
tam gdzie pewniej jest niż tu
gdzie znajoma przeszłość te dni i
zawsze coś może się jeszcze ułożyć,

ale póki jej nie ma to nic nie powiem
jak przyjdzie to pewnie przemilczę
będę tylko udawał, i ukrywał zwątpienie
będę chował przed nią zatajał wnioski
a żeby jeszcze na chwile została
przynajmniej do świtu