POTKNĄŁEM SIĘ O SMUTNY WIERSZ
POTKNĄŁEM SIĘ O SMUTNY WIERSZ
Jąłem więc spisać cierpkie wyznanie…
Silniejsze od lęku ciszy wśród świec
Ubogim słowem w księżycobranie
Może przeczytasz… z głuszy usłyszysz…?
Niczym remedium na muz milczenie
Z łzawych podszeptów deszczu nad ranem
Kto chce dziś czytać smutne wiersze
Znamiona na licach gasnących gwiazd
Komu prawdziwie potrzebne jeszcze
Nieusłuchane i nieskalane
Plecione wiatrem słowa zbyt mdłe
W kakofonicznym zgiełku miast
Czyja wrażliwość pachnie nostalgią
Kiedy nadzieja w ogrodach więdnie
Drży w głuchej czerni więzionej nocą
Nie pytam… po co…? Gdy…
Znika złudzenie… spływa strumieniem
A ja mam smutek w przestworzach oczu
Pytanie…?
Nie pytam… po co…? Nawet pół zdaniem
⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………… Wierzyce - 19 sierpnia '16
Jąłem więc spisać cierpkie wyznanie…
Silniejsze od lęku ciszy wśród świec
Ubogim słowem w księżycobranie
Może przeczytasz… z głuszy usłyszysz…?
Niczym remedium na muz milczenie
Z łzawych podszeptów deszczu nad ranem
Kto chce dziś czytać smutne wiersze
Znamiona na licach gasnących gwiazd
Komu prawdziwie potrzebne jeszcze
Nieusłuchane i nieskalane
Plecione wiatrem słowa zbyt mdłe
W kakofonicznym zgiełku miast
Czyja wrażliwość pachnie nostalgią
Kiedy nadzieja w ogrodach więdnie
Drży w głuchej czerni więzionej nocą
Nie pytam… po co…? Gdy…
Znika złudzenie… spływa strumieniem
A ja mam smutek w przestworzach oczu
Pytanie…?
Nie pytam… po co…? Nawet pół zdaniem
⊰Ҝற$⊱ …………………………………………………… Wierzyce - 19 sierpnia '16
...
początek i koniecnieuchronne
wystarczy
My rating