(Essay) Czym jest dla mnie poezja?

author:  Jarosław Burgieł
5.0/5 | 1


Tekst archiwalny opublikowany z roku 1997 opublikowany w "Sferze" - nieregularnym piśmie Kola Młodych Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Krakowie; nry 3-4, lipiec 1996 -maj 1997. (W wersji poniższej dokonano kilku zmian stylistycznych, poza tym tekst oryginalny). Czasami warto sobie pewne myśli przypomnieć...
Esej o poezji, a nie o mnie, ale w kategorii "o wierszach" nagłówek jako tytuł nie chciał się wpisać.


Często się nad tym zastanawiałem. Na początku była wierszowaną bajką, czytaną najczęściej przez kogoś z rodziny albo mówioną z pamięci. Potem przekształciła się w coś, co należało wykuć na pamięć w szkole. Następnie miała być (nie tylko poezja, ale pisanie w ogóle) drogą do sławy, a kiedy dorastałem - narzędziem naprawiania świata. O szkole już zapomniałem, marzenia o sławie może całkiem nie zanikły, ale nie są najważniejszą motywacją. Naprawianie świata? No cóż, nad tym chyba warto się zastanowić.
Poeta spełniający misję, piszący z wiarą, że jego słowo dotrze do serca czytelnika i zmusi do refleksji nad marnością tego padołu łez, poeta denerwujący, drażniący, pouczający, pragnący rządu dusz, więc wywlekający wszystkie brudy i okropności na wierzch. Poeta przerażający, poeta "rewolucjonista", poeta walczący słowem - oto poeta naprawiający świat. Pod warunkiem, że ludzie to czytać zechcą... Ci zaś raczej powiedzą: "Pan taki młody i takie smutne wiersze pisze! A życie jest takie piękne!". Albo tez stwierdzą: "Tu nie ma niczego pozytywnego. Dlaczego mnie (nas) dołujesz?"- Albo jeszcze inaczej - "Człowieku znajdź sobie kobietę i nie zawracaj nam głowy!"-
Ludzie boją się naprawiania dusz i świata. To boli jak wizyta u dentysty. Poza tym w dzisiejszych czasach takie naprawianie źle się kojarzy ("komunista jakiś, czy co?"). Żaden komunista. Poeta to tylko człowiek nadwrażliwy!
Naprawianie świata? Piękne, ale nierealne. Nierealne? A może podejść do tego zagadnienia inaczej? Poeta jako psychoterapeuta, poeta nie narzucający się ze swym zgorzknieniem, poeta stosujący (jak nowoczesny pedagog) bodźce pozytywne wyłącznie? Taki twórca nikomu się nie naraża, a swoje robi... Pochodzi sobie po górach, po lasach, po plaży o zachodzie lub wschodzie słońca, poogląda wystawę malarską, a potem siądzie i to wszystko opisze. Bez emocji, sama estetyka. Ludzie to kupią, odpoczną, powiedzą "cacy, cacy" i wrócą w kierat życia codziennego, aż im się poezji odechce. Poezja? To takie odległe od życia... Poza tym, co poeta opisuje? Góra jak góra, morze brudne, słońce zadymione - to wszystko oszustwo! Albo też będą zazdrościć poecie: "Artysta ma dobrze! Też chciałoby się tak po polach, po górach, po lasach, a tu pracować trzeba, jasny gwint!" Sama estetyka w poezji nie jest dobra " Puste, płytkie i miałkie. Powinno być głębokie" - orzekną znawcy. Od natłoku opinii poeta wpada we frustracje i kończy się naprawianie świata bez emocji.
Poezja nie jest naprawianiem świata, tym bardziej, iż często świat próbują naprawiać oszuści. Poeci oszuści, którzy skrobną czasem jakiś wiersz "niepokoju", bo w danym momencie taki akurat jest w modzie. I nie wierzy ów twórca w ani jedno słowo, które pisze aby "poruszyć" nieświadomych czytelników. Taki "poeta" swoim postępowaniem udowadnia , że to wszystko co napisał jest bzdurą. Wystarczy mu, że w życiu poruszać się umie i rozpychać łokciami. Iść po trupach i płynąć z nurtem. Kalkuluje na zimno rzezimieszek. Przepraszam, rzemieślnik, a nie artysta.
Czym jest dla mnie poezja? Sztuką dla sztuki? Nie. Taka postawa prowadzi do tego, co opisałem powyżej. Postawa estetyzująca niszczy wrażliwość, prowadzi do całkowitego zaprzepaszczenia sfery emocjonalnej. Widać to w twórczości przedstawicieli najmłodszego pokolenia (w latach dziewięćdziesiątych XX wieku - przyp. autora), odrzucających artykułowanie jakichkolwiek niepokojów. Wchodzą, więc w grę słów dla samej zabawy, a gdy pomysłów nie starczy pozostają wulgaryzmy i wulgarna erotyka.
Czym jest dla mnie poezja? Odpoczynkiem? Tym, co pozwala zapomnieć? Samoleczeniem? Jaka to autoterapia, skoro kilka razy z rzędu o własnych produkcjach słyszy się, że "to nie poezja", a "grafomania", zaś w odstępie kilku dni, jedni mówią, iż dla nich jest za trudna, a inni, że za łatwa? Toż to nie sanacja siebie tylko coś prowadzącego do obłędu. Indywidualną psychoterapią poezja na pewno nie jest. No to czym? Rozmową? Rozmową na tematy, które widzi się inaczej niż reszta, lub których inni nie dostrzegają? Jeśli nawet jest mówieniem - to raczej mówieniem bardziej przypominającym monolog, niż dialog, zajęciem w rodzaju "mówił dziad do obrazu". Sztuką dla sztuki nie, takie ujęcie w ogóle jest pozbawione sensu. Naprawianiem świata? Świata nie można za pomocą poezji naprawić. Drogą do sławy? Nie sądzę. Baśnią? To możliwe. Poezja może być opowieścią dla siebie i Kogoś. Dla Kogoś, kto poetę zawsze słyszy, znając nawet te wiersze, które nigdy nie zostały napisane, ale na krótko zagnieździły się w umyśle poety i zostały na zawsze przez niego zapomniane.
Poezja jest rozmową i prośbą. Poezja jest baśnią, ale i prawdą. Poezja jest modlitwą. poezja to misterium, ale czy każda i zawsze?

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: