Przygoda pana Ambrożego Kilofa w wielkim mieście.

author:  Tomasz Nowacki
5.0/5 | 1


Ambroży Kilof – mieszkaniec Zgierza
W słup wyrżną Syrenką i wygiął zderzak.
W Zgierzu z betonu są słupy uliczne,
Więc zderzak się wygiął dość artystycznie.
Ambroży miał kłopot, bo do Syreny
O części trudno – nawet z przeceny.
Na szczęście mu sąsiad – Świnoga Czesiek
Poradził, by sprawdzić w podłódzkim GS-sie.
Na wzór zgięty zderzak wziął Kilof Ambroży
I ruszył ku Łodzi, wzdychając: „być może…”
A że po lufie był cały w stresie
Zamiast w GS-sie znalazł się w Desie
I na dodatek zawlekli go czarci
Do działu pod szyldem: „The modern art-cik.”
Ambroży się wzruszył wyborem towarów;
Tu tłumik pocięty, tam dwie puszki smaru,
A na cokołach we rdzawych kolorach
Leżą przyćpawki do kulbulatora!
Ileż sprężynek, śrubeczek, drucików;
Samych do Żuka błotników bez liku!
A każdy pogięty (lecz da się wyklepać,
Blacha – nie dupa, chłop – nie galareta).
Postawił Ambroży swój zderzak pod ścianą
I z miną ogromnie zaintrygowaną
Części jął szukać do swojej Syrenki…
Gdy nagle usłyszał pisk ślicznej panienki:

„To fantastyczne! Transcendentalne!
Metafizycznie niepoznawalne!
Czuć ducha Picassa i Salvadora;
Płonąca Żyrafa w srebrzystych kolorach!
A to wygięcie, refleksy światła,
Jakby sam Einstein przestrzeń pogmatwał.
Ta sztywność całości, jak metafora
Psychodelicznych uniesień Amora,
Których by nawet sam Freud nie prześwietlił!
Pan jest artysta! Pan jesteś świetny!
Niech pan pozwoli, że się przedstawię:
Magister Sztuk Pięknych – Zygfryda Latawiec.
A jak pańska godność – ośmielę się spytać?”

„Dziękuję, nieźle – miło powitać”-
Odrzekł Ambroży – „Ja człowiek honorny –
Jak mi postawią w godzinach wieczornych,
To rankiem zwrócę, jak trzeba, w pokorze
(W Zgierzu zaświadczą – kto Kilof Ambroży)”

„Ach, co to za esprit d’apropos! – wzdychała Zygfryda.
„Panu dotacja z Unii się przyda,
No i nagroda za twórczość pana,
To sztuka świeża i mało znana!
Jak pan swe dzieło nazwać zamierza?”

„To? Ma już nazwę - Syrenki zderzak…”

„Co za fantazja – tu podtekst się liczy –
To nawiązanie do piersi dziewiczych…
Wszystko to czyni pana, mój panie,
Człowiekiem, którego głębsze poznanie
Jest obowiązkiem wrażliwej duszy”.

(Tu pan Ambroży nieco się wzruszył)

„Niech pan zaczeka – wieczorem wrócę,
Pogawędzimy jeszcze o sztuce”.

Poczekam – pomyślał sobie Ambroży,
Okazja to rzadka za darmo chędożyć.
I czekał, i czekał – do rana samego,
Lecz nic się nie stało nadzwyczajnego,
Albowiem odkryła magister Zygfryda
Artystę, co kupę narżnął na dywan,
A że natchniony był wtedy chwilą,
Więc kupa mu wyszła na kształt Wenus z Milo.



 
COMMENTS


@wiatr-w-oczy

aha:-)))

@KLU

to takie dżinksy do schmeltz-szajby, co rozbandziawiają klopster-masę...:-)

My rating

:-)) tylko nie wiem co to przyćpawki do kulbulatora?
My rating: