Polowanie na motyle
Kiedyś pojedziesz pociągiem Marzenie
I staniesz w oknie.
Dłoń smukłą na deszczu wystawisz strumienie,
Niech moknie.
Kiedyś pojedziesz pociągiem Nadzieje
Do stacji Tylko Te Chwile.
Dłoń smukłą wystawisz, a wiatr ci przywieje
Motyle.
Łap, łap, wariatko, motyle,
Bo stacja już blisko i musisz już iść.
Łap, łap, choć deszcz z wiatrem jak sztylet,
A w dłoni w zamian zeschnięty liść.
Kiedyś pobiegniesz przez pole Zmęczeniem
Spłakane przez mgły.
I motyl sam siądzie na twoim ramieniu,
Skrzydłami osuszy łzy.
Kiedyś pobiegniesz przez pole Pragnieniem
Obsiane przez sny.
Znów dłoń wystawisz na wiatru westchnienie,
Popatrz - to ty!
Łap, łap, wariatko, motyle
I nie myśl, że musisz już iść.
Motyli, jak chwil, przecież jest tyle,
Niech nie zniechęca cię zeschły liść.
I staniesz w oknie.
Dłoń smukłą na deszczu wystawisz strumienie,
Niech moknie.
Kiedyś pojedziesz pociągiem Nadzieje
Do stacji Tylko Te Chwile.
Dłoń smukłą wystawisz, a wiatr ci przywieje
Motyle.
Łap, łap, wariatko, motyle,
Bo stacja już blisko i musisz już iść.
Łap, łap, choć deszcz z wiatrem jak sztylet,
A w dłoni w zamian zeschnięty liść.
Kiedyś pobiegniesz przez pole Zmęczeniem
Spłakane przez mgły.
I motyl sam siądzie na twoim ramieniu,
Skrzydłami osuszy łzy.
Kiedyś pobiegniesz przez pole Pragnieniem
Obsiane przez sny.
Znów dłoń wystawisz na wiatru westchnienie,
Popatrz - to ty!
Łap, łap, wariatko, motyle
I nie myśl, że musisz już iść.
Motyli, jak chwil, przecież jest tyle,
Niech nie zniechęca cię zeschły liść.
My rating
My rating
My rating
My rating