zakręt w kształcie krzyża

5.0/5 | 4


zakręt w kształcie krzyża

naciskam klamkę wchodzę w ten pokój
wyruszam w podróż do wnętrza ciszy
zostawiam piętno doświadczeń z boku
z bólem korzonków miech serca dyszy
łapię na starcie niepewną prostą
znaki spłowiałe widoczność względna
jak dzikie fuksje pytania rosną
niepewność celu też się wylęgła

i znowu staję
na zakręcie w kształcie krzyża
w nieładzie znaczeń interpretacji
świętość wersetów
wciąż do prawdy mnie nie zbliża
niezgodność czasu, miejsca i akcji

mimo to ruszam przechodzę dalej
spotykam twarze skrzywione lękiem
z wytrzeszczem oczu upiornie blade
w ciemnych opończach żądne potępień
podaję rękę jednej postaci
ufam jak dziecko wierzę bez pytań
innej niż tamci czarni frustraci
pragnę iść za nią lecz ona znika

i znowu staję...

błądzę w jasnościach kaganek zbędny
ranię przedramię brzytwą nieostrą
ucieka wymiar co zawsze względny
choć nowy zakręt zdaje się prostą
drogą krzyżową w dziwnym kierunku
wzdłuż rzeki fałszu wśród niedomówień
do pozbawionej czci i szacunku
płaskiej golgoty ginącej w tłumie

i znowu staję..



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

@ Przemysław Wróblewski

Przenigdy w życiu nie wpadłbym na to, że jest to wiersz o kościele na zakręcie, czyli w jakimś przełomowym momencie w jego historii. Oczywiście po Twoim komentarzu i nakreśleniu celu, jaki sobie postawiłeś, mogę ten tekst odebrać w inny sposób, mając przed oczami głównego bohatera, jakim jest kościół jako instytucja. Myślę, że tekst ten nie zawiera kluczowych słów, ważnych i pomocnych we właściwej jego interpretacji. Czyli ja odebrałem go niezgodnie z Twoją intencją. To nieporozumienie pomiędzy autorem a czytelnikiem nie jest niczym nowym. Moja wyobraźnia nie nadążyła za Twoją wyobraźnią. Ciekawe jak odbiorą to inni? Trzymaj się.

@ Waldemar Kostrzębski

dziękuję Waldemar. pisałem o polskim kościele. i o jednostce zagubionej w tym co się na łonie tego kościoła dzieje. zakręt w kształcie krzyża jest tu o tyle uzasadniony że jest grą słów i wyobraźni z zarazem skojarzeń w kierunku: kościół-zakręt, krzyż-niewiadoma, zakręt-rozdroże - i generalnie sprowadza się do myśli że kościół czyli krzyż jest na zakręcie... niebezpiecznym wirażu, z którego dla mnie nic spójnego nie wynika...
złamanie rytmu w refrenie jest też przemyślane w kierunku arytmii - w jakiej w moim odczuciu jest ta instytucja... dla mnie ten zakręt w jakim ja się znalazłem także będąc też członkiem tego kościoła ma kształt krzyża... stąd taka metaforia...

Drogi Przemysławie

Czytam Ciebie regularnie ale z braku czasu nie komentuję. Dzisiaj pozwolę sobie zabrać głos: trzy zwrotki tej piosenki to gładka narracja (jak zwykle u Ciebie) i muzyczna rytmika. Opowiadasz ciekawie o codziennych dylematach, o szukaniu i błądzeniu, o poszukiwaniu własnej drogi w życiu. Moim zdaniem refren psuje całość, ponieważ powtarzający się zwrot jak w tytule "zakręt w kształcie krzyża" to konstrukcja moim zdaniem nietrafiona. Albo zakręt albo skrzyżowanie. Ja bym zatytułował ten wiersz po prostu "na zakręcie", a refren napisałbym tak:

i znowu stoję na zakręcie
w nieładzie znaczeń interpretacji
świętość wersetów wciąż nie pomaga
niezgodność czasu, miejsca i akcji

Oczywiście jest to tylko moja bardzo subiektywna ocena i do niczego niezobowiązująca propozycja drobnej korekty. Traktuj ten komentarz proszę jako przyczynek do dyskusji. Ja zaprezentowałem tu moje zdanie. Ukłony dla Ciebie.

My rating

My rating:  

My rating

My rating: