WERSY O ISTOCIE… ŚNIENIA NIEISTNIENIA
WERSY O ISTOCIE… ŚNIENIA NIEISTNIENIA
… Układając w ręku… przytępione pióro
Wrysowany w Morfeusza nocne continuum
Zda metafizycznie pośród gwiazd dryfując
Brnę poprzez bezdroży uporczywych marazm
Górskie krajobrazy i morza wymarłe
Archipelag smutku ubogiego nieba
Moszcząc myśli głębie w wibrujących cieniach
Które trwonią zimne blaski gwiazd odległych
W euforii kolejnych przypływów natchnienia
Ponad monotonną próżność poetycką
Wplatają się w ciszę witraży istnienia
W lepką sypkość słów znad płynności uczuć
W poświaty Księżyca wyblakłych odcieniach
Nocą w supernową zapatrzon… zamyślon
… Gdzieś w Alfa Centauri
… A żeby wyrazić siebie jak najciszej
Jak pianissimo possibile w operowej arii
W skraju błogostanu metafor lawiny
Gdzieś na przełaj smutnych myśli wykrzyczanych
W sekundnik zegara, wampira skrywanych
Spuszczam na źrenice całuny żaluzji
Somnambulirycznych, zwichrzonych konkluzji
Pejzaży struchlałych, spłoszonych ciemności
Omszałej kolejnej, zapomnianej daty
W stygnącej wieczności kalendarza straty
W wehikule czasu zamrożonych cieni
Jąłem pisać…?
Czy li tylko mniemać…?
Czy bezgłośnie krzyczeć, rwąc bezgłośną ciszę…?
Aby w magię znaków koślawych zamieniać
I utykać myśli w wierszu niemisternym
… O istocie… śnienia istnienia
Bottrop ……………………………………………………………… 9 marca '15
… Układając w ręku… przytępione pióro
Wrysowany w Morfeusza nocne continuum
Zda metafizycznie pośród gwiazd dryfując
Brnę poprzez bezdroży uporczywych marazm
Górskie krajobrazy i morza wymarłe
Archipelag smutku ubogiego nieba
Moszcząc myśli głębie w wibrujących cieniach
Które trwonią zimne blaski gwiazd odległych
W euforii kolejnych przypływów natchnienia
Ponad monotonną próżność poetycką
Wplatają się w ciszę witraży istnienia
W lepką sypkość słów znad płynności uczuć
W poświaty Księżyca wyblakłych odcieniach
Nocą w supernową zapatrzon… zamyślon
… Gdzieś w Alfa Centauri
… A żeby wyrazić siebie jak najciszej
Jak pianissimo possibile w operowej arii
W skraju błogostanu metafor lawiny
Gdzieś na przełaj smutnych myśli wykrzyczanych
W sekundnik zegara, wampira skrywanych
Spuszczam na źrenice całuny żaluzji
Somnambulirycznych, zwichrzonych konkluzji
Pejzaży struchlałych, spłoszonych ciemności
Omszałej kolejnej, zapomnianej daty
W stygnącej wieczności kalendarza straty
W wehikule czasu zamrożonych cieni
Jąłem pisać…?
Czy li tylko mniemać…?
Czy bezgłośnie krzyczeć, rwąc bezgłośną ciszę…?
Aby w magię znaków koślawych zamieniać
I utykać myśli w wierszu niemisternym
… O istocie… śnienia istnienia
Bottrop ……………………………………………………………… 9 marca '15
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Wiele ciekawych myśli. Podziwiam wenę - wszystko to w niewymuszonych rymach.My rating
Krzysztof றaria Szarszewski
W poświaty Księżyca wyblakłych odcieniachNocą w supernową zapatrzon… zamyślon
… Gdzieś w Alfa Centauri
… A żeby wyrazić siebie jak najciszej
Jak pianissimo possibile w operowej arii
W skraju błogostanu metafor lawiny
Gdzieś na przełaj smutnych myśli wykrzyczanych
za to 5...
niemal doskonałe,,
My rating