NA MOJEJ MAPIE SZLAKÓW - RÓŻOWY
choć jesteś niemy i surowy czasem
choć innym wydajesz się straszny
ciebie obdarzam różowym kolorem
nieodmiennie - w moich myślach i sercu
jesteś w potyczkach z losem obozem zwycięzcy
tobie mogę wszystko wyznać
dumasz nad tym kiwając piękną głową
wzdychasz oddechem wiatru i
w fałdach szat znajdujesz kamienie przetrwania
uleczasz i mogę zapomnieć
gdy zajdzie potrzeba otulisz
miękkim płaszczem księżyc wiodąc po perciach
znanym wyłącznie motylom
i ptakom rozdajesz słodkie monety
aby grała dla mnie wesoła kapela
ze szczerym sercem przekraczam granicę
i stojąc już wśród smukłych pni czuję się jak w domu
zatapiam się studiuję twoją twarz
napawam wzrok głaszczę zielone sploty
nozdrza sycę wonią kwiatów i żywic
"chcę być tylko echem
śpiewać Tobie lesie
że jest przecudownie
stromą ścianą piąć się
patrzeć na drzewa pod słońce
na skały-ptaki przez chmurę
nad wodą leniwą czy rwącą
wpadać w zadumę
z góry liczyć szczyty
gdy wyższy zdobyty
ścigać się z wiatrami
i śmiać się ze łzami"
potem iść dalej i dalej - raz na krechę raz duktem
ścieżki pogubić w kosówce szukać klamek
czesać włosy raz wichrem raz igliwiem
skrzyć miką i rosą razem ze wszystkimi
strofami na pajęczynach rozwieszam wiersze
kiedy czekam
aż lis kitą machnie ptak z gniazda odkwili
muflon skinie głową z rodziną zając pokica
wśród mchów i bylin nigdy tych samych
barw odcieni pól i wierzb pokłonów
niestałe są nawet ścieżki
powrót ku miastu nocą zawsze
z podarunkiem głębi twoich mądrych oczu
konary i gwiazdy wiernie wskazują drogę
kolor niebieski to jest nadzieja
tobie zostawiam kolor różowy
choć innym wydajesz się straszny
ciebie obdarzam różowym kolorem
nieodmiennie - w moich myślach i sercu
jesteś w potyczkach z losem obozem zwycięzcy
tobie mogę wszystko wyznać
dumasz nad tym kiwając piękną głową
wzdychasz oddechem wiatru i
w fałdach szat znajdujesz kamienie przetrwania
uleczasz i mogę zapomnieć
gdy zajdzie potrzeba otulisz
miękkim płaszczem księżyc wiodąc po perciach
znanym wyłącznie motylom
i ptakom rozdajesz słodkie monety
aby grała dla mnie wesoła kapela
ze szczerym sercem przekraczam granicę
i stojąc już wśród smukłych pni czuję się jak w domu
zatapiam się studiuję twoją twarz
napawam wzrok głaszczę zielone sploty
nozdrza sycę wonią kwiatów i żywic
"chcę być tylko echem
śpiewać Tobie lesie
że jest przecudownie
stromą ścianą piąć się
patrzeć na drzewa pod słońce
na skały-ptaki przez chmurę
nad wodą leniwą czy rwącą
wpadać w zadumę
z góry liczyć szczyty
gdy wyższy zdobyty
ścigać się z wiatrami
i śmiać się ze łzami"
potem iść dalej i dalej - raz na krechę raz duktem
ścieżki pogubić w kosówce szukać klamek
czesać włosy raz wichrem raz igliwiem
skrzyć miką i rosą razem ze wszystkimi
strofami na pajęczynach rozwieszam wiersze
kiedy czekam
aż lis kitą machnie ptak z gniazda odkwili
muflon skinie głową z rodziną zając pokica
wśród mchów i bylin nigdy tych samych
barw odcieni pól i wierzb pokłonów
niestałe są nawet ścieżki
powrót ku miastu nocą zawsze
z podarunkiem głębi twoich mądrych oczu
konary i gwiazdy wiernie wskazują drogę
kolor niebieski to jest nadzieja
tobie zostawiam kolor różowy
My rating
Moja ocena
...dziękuję!My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating