MARIONETKA TOŻ'SAMA
MARIONETKA TOŻ'SAMA /1/
Samotny w tłumie u cywilizacji skraju
Małomówna smutku marionetka tożsama
Tułacz wykrzyczanych myśli, tobie identyczny
Z pochyloną głową szuka po omacku
Drogowskazu raju… przez pustkowia dramat
Bliźniego w tumulcie, człowieka wśród ludzi ?
Wśród zielonych drzew, krzewów kwitnących
Łąk w ziół aromatach, złotych łanów zbóż
Bezcielesne serce czeka pośród obcych
Wśród bezdusznych kolców więdnie łachman róż
On nieżycia wotum… nieistnienia skarga
Co czuje manekin, nic nie znaczy już…
MARIONETKA TOŻ'SAMA /2/
Wędrowiec z wynędzniałą odmianą uśmiechu
Pyrrusowa materia, niepotrzebna nikomu
Wystająca przed Piotra i Pawła sezamem
Z którego codziennie ku spłoszonej ciemności
Odjeżdża Wielki Wóz'ek z hipokryzji peanem
W ersatz błogostanu mgnień tymczasowości
A ty okazujesz uprzejmość wyćwiczoną
Obłudę modlitw w kołtun litościwy splatasz
Otwierasz zapadnię przestrzeni obcości
Czyjąś pamięć zranioną przez upadłych aniołów
Do swojego świata cienia nie zapraszasz
Ni miejsca nie wskażesz u wigilijnego stołu
Profanum godności w przestworzach ironii
Obraz cudotwórstwa jaśniepana b. ?
Już nie czuje gehenny beznadziei w bezsenności
Potrzeby różańca w powolnej agonii
W której nawet słowa bezbronnymi stają
Już nie zastanawia, kiedy satyr spyta… kim jest ?
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Toruń - 9 stycznia '15
Samotny w tłumie u cywilizacji skraju
Małomówna smutku marionetka tożsama
Tułacz wykrzyczanych myśli, tobie identyczny
Z pochyloną głową szuka po omacku
Drogowskazu raju… przez pustkowia dramat
Bliźniego w tumulcie, człowieka wśród ludzi ?
Wśród zielonych drzew, krzewów kwitnących
Łąk w ziół aromatach, złotych łanów zbóż
Bezcielesne serce czeka pośród obcych
Wśród bezdusznych kolców więdnie łachman róż
On nieżycia wotum… nieistnienia skarga
Co czuje manekin, nic nie znaczy już…
MARIONETKA TOŻ'SAMA /2/
Wędrowiec z wynędzniałą odmianą uśmiechu
Pyrrusowa materia, niepotrzebna nikomu
Wystająca przed Piotra i Pawła sezamem
Z którego codziennie ku spłoszonej ciemności
Odjeżdża Wielki Wóz'ek z hipokryzji peanem
W ersatz błogostanu mgnień tymczasowości
A ty okazujesz uprzejmość wyćwiczoną
Obłudę modlitw w kołtun litościwy splatasz
Otwierasz zapadnię przestrzeni obcości
Czyjąś pamięć zranioną przez upadłych aniołów
Do swojego świata cienia nie zapraszasz
Ni miejsca nie wskażesz u wigilijnego stołu
Profanum godności w przestworzach ironii
Obraz cudotwórstwa jaśniepana b. ?
Już nie czuje gehenny beznadziei w bezsenności
Potrzeby różańca w powolnej agonii
W której nawet słowa bezbronnymi stają
Już nie zastanawia, kiedy satyr spyta… kim jest ?
⊰Ҝற$⊱………………………………………………………… Toruń - 9 stycznia '15
My rating
My rating