ZAKAZANY TEREN

author:  Beatrix
5.0/5 | 3


otwarta butelka huczy, jak muszla

nie znajdę takiej dużej- tutaj

(wrócę, wspomnieniami porównam)



ścieżka nabrzmiała wilgocią ulewy

sprężysta, jak mchy torfowiska

piach popiołem ziaren nie wrzepia


jeszcze pamięć hołubi kształtem śladów

moich ażurowych koturnów

jakoś dojdę- trzy kilometry(?)



nieskalana świtem nisza plecaka

rozsycha w oczach i roziskrza

w kwarcu wczesnorannego słońca



jakże zaostrza kolory i zmysły!

jawi się samotny sznur racic

duże-jak-krowy, w szpic- odyniec!



uczta skończona czas noclegu

dołącza wąż opon roweru

ciekawe kto komu drogi ustąpił



trzcin procesja- śpiew i pokłony

tafla jeziora- kadr w odsłonie

kłębek brzóz młodych zamyka mi ścieżkę



(znów zakręt) - taka perspektywa

w śluzie woda bulgocze basem


LĘGOWISKO PTAKÓW

zakaz wchodzenia

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
12.12.2014,  Arkadio

My rating

My rating:  

My rating

My rating: