Poranny szron
Kiedy szron rozgałęzia się na zimnych szybach,
zaskakuje mnie pełne spowolnienie krajobrazu
chwyconego nagle w szczęki lodowate.
Wtedy jest czas, żeby ruchem tygrysa skoczyły o świcie zasłony
i odsłonił się haft przędzony igłą przezroczystą
na taflach ledwie co błyszczących słabym słońcem okien.
A gdy dzień się wzmoży, zniknie misterny ołtarzyk
na cześć nadchodzących śniegów i nagich konarów,
jakbym mało jeszcze wierzył w ulotność tego świata.
zaskakuje mnie pełne spowolnienie krajobrazu
chwyconego nagle w szczęki lodowate.
Wtedy jest czas, żeby ruchem tygrysa skoczyły o świcie zasłony
i odsłonił się haft przędzony igłą przezroczystą
na taflach ledwie co błyszczących słabym słońcem okien.
A gdy dzień się wzmoży, zniknie misterny ołtarzyk
na cześć nadchodzących śniegów i nagich konarów,
jakbym mało jeszcze wierzył w ulotność tego świata.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating