ulicą Marszałka Ferdynanda Focha

5.0/5 | 6


mgła wędrująca od Rudawy poszarzała od zmierzchu
otula delikatną kołdrą usypiające Błonia

przemykają światełka rowerów napędzane skrzypieniem piast
jak oczy miejskich strzyg krążą po trajektoriach sinusoid

łąkowa woń kompostu oblepia przechodniów
rozproszone światło neonów napawa lękiem

trawy nasycone rosą połyskują pożyczonym blaskiem
zachodzące słońce wycina czarne kontury drzew

czerwona łuna tłumi biel ulicznych latarni
nadchodząca ciemność toruje miejsce zapachom

przez okna wylewają się strużki oparów bigosu
suną w orszaku dymu z ogródków grilowane żeberka

wiatr spieszy romantykom w sukurs z perfumami bzów
nieśmiałą nutę konwalii tłumi cebulka z pieczarkami

wzdłuż krawężników usypiają zabiegane samochody
noc obwieszcza wygraną z wyziewami benzyny

intensywne wonie z piekarń obejmują nocną zmianę
rolkarze i biegacze rozpraszają się po okolicznych ulicach

pora na spokojny sen miasta

Poem versions


 
COMMENTS


@ Beatrix

z opóźnieniem dziękuję za komentarz, ale dziękuję

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena Piękny opis

Najtrudniej zauważyć oczywiste...
My rating:  
16.05.2014,  Beatrix

My rating

My rating:  
16.05.2014,  renee

My rating

My rating:  

@

ten "wiersz" powstał na zadanie - opisać światłem i zapachami miasto i tak się wyłgałam ulicą Focha, bo tam wieczorem robi się tajemniczo. Pierwszy tytuł był taki kawa na ławę - spacer ul. Focha

Tekst ciekawy ...

...z tego powodu że czytając go cały czas czekam że coś się stanie, jakiś opisywany problem Al.Focha się rozwiąże.
A tu nici z tego, do końca.
Al. Focha rzadzi się swoimi prawami. Więc idę wraz z tłumem spacerowiczów zaliczając szesnaście "klimatów".
Pozdrawiam