na deptaku cały świat
obojętni obok siebie
żebrak i pan
czarny śpiewak wydziera się niby kruk
cygan nie gra z nut
przecież ma słuch absolutny
tylko miska na łzy
ciągle płacze
wrzucam do niej ostatni grosik
jestem teraz lepsza od bogaczki
w futrze wytartym w słowach
żebrak bez skarpetek
wygląda jak wolny człowiek
w galerii ruchome schody
w jedna stronę cholernie równomierne
prosta nieskończona pobiegła gdzieś
podniebnie
chce wyć jak wilk
szczekać jak pies
hycel mnie namierzył
i już jestem w klatce
przez metalowe kratki
świat jest straszny
żebrak i pan
czarny śpiewak wydziera się niby kruk
cygan nie gra z nut
przecież ma słuch absolutny
tylko miska na łzy
ciągle płacze
wrzucam do niej ostatni grosik
jestem teraz lepsza od bogaczki
w futrze wytartym w słowach
żebrak bez skarpetek
wygląda jak wolny człowiek
w galerii ruchome schody
w jedna stronę cholernie równomierne
prosta nieskończona pobiegła gdzieś
podniebnie
chce wyć jak wilk
szczekać jak pies
hycel mnie namierzył
i już jestem w klatce
przez metalowe kratki
świat jest straszny
Poem versions
My rating
My rating
My rating