bez zdziwienia

5.0/5 | 4


bez zdziwienia

przecieram oczy wokół blady świt
myślę czym dzień zaskoczy dzień
czy chwyci znów za gardło duszy zgrzyt
człowieka w lustrze znajdę cień
zgubiłem słowa na zakrętach dróg
gdy szarym pyłem rzucał wiatr
w spłoszonych oczach ten piekący ból
z którym powracam znów na start

naprawdę wiem jak trudno bywa gdy
porzuca ktoś jak w lesie psa
wiąże do drzewa twe naiwne sny
topi w strumieniu bzdurnych prawd
walczyłem o nią tyle długich lat
przeżytych w słodko-gorzkim śnie
upadłem lecz przeszedłem drogi szmat
i dziś już nic nie dziwi mnie

na mojej głowie ciąży ślepy los
wbija się drenem w chłodny mózg
wysysa gen rozsądku smutny ktoś
obdziera mnie z nadziei złóż
samotność gasi każdy pożar słów
zabiera sens zniewala myśl
czym zaspokoić prosty szczęścia głód
być może jutro może dziś



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

Moja ocena

bardzo
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: